czwartek, 30 grudnia 2010

Moja droga do marzeń..

... Skończy sie na marzeniach. Dostałam kategoryczne nie od rodzicow. Nie mam co liczyć na zmianę ich decyzji. Wiecie co jest najlepsze? To ze w domu rozumie mnie tylko babcia, która mówi: co ma sie stać to sie stanie. Kto wie, moze jest ci to pisane? Kocham ja i jej podejście.
Jestem w kropce. Nie chce miec wojny domowej, za bardzo mi zależy na rodzicach. Ale czy powinnam to przekładać nad swoje marzenia? Nie wiem. Nie wiem... Nie będę próbować zmiany ich decyzji. Rozumiem ich, nie chcą, by ich córka wyjeżdżała na tyle. Ale nie rozumiejaja, ze chce sie sprawdzić? I ze cce poznać kawałek swiata przed wyścigiem szczurów, który mnie czeka? No idea. Can anybody help me?

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Day

Oj, co to był za dzień;) spotkanie potencjalnych operek i operka:). Bardzo mi sie podobało;) zacznijmy relacje od początku:
Już za piętnaście dwunaste byłam pod Zygmuntem. Nagle podeszła do mnie Ania. Napisałam, ze będę miała na głowie niebieska czapkę. Taki punkt rozpoznawczy. Robiłam za przewodnika;) poczekalismy do 20 po i pojawili sie wszyscy. W sumie 6 osób: ja, Marta, Ania, Gosia, jej brat, Marcin i Magda. Rozprawialismy o życiu potencjalnej operki i ku czci tego zjedlismy pizzę o smaku texas:D a co! W końcu ja i Marta myślimy, by tam pojechać:). Dalej poszlsmy(niestety, już bez Magdy) podbijac Starbucksa. Amerykanizacja. To jest to co nas dzis opetalo.
Zreszta, wyszło na to, ze jestem szajbnieta panią Fritzlowa. Zamykam sie i innych w piwnicy, No i oglądam niemieckie komedie romantyczne. Oto cała ja;)
Ojej... Dzisiaj poczułam, ze nie jestem sama w walce o spełnianie marzeń. Zaloze forum ARAP- Anonimowi Rodzice Au Pair. Tak, żeby nie bylo:) żeby i moi rodzice wiedzieli, ze nie są sami.
Ludzie z forum- teraz wiem, ze show must go on po mojej mysli;)
Dzieki;*

niedziela, 26 grudnia 2010

Natalii pomysłów ciąg dalszy:P

Nie ma to jak nocne dorwanie sie do Skype'a i gadanie z przyjaciółką, która siedzi w Barcelonie i podrywa boskich Juanów czy innych Miguelów;D. Wspólnie usataliliśmy plan działania, a propo wyjazdu.
1) Gosia szuka mi pracy w Barcelonie, mieszkam u niej, pracuję, odkładam pieniądze, wracam i jadę
2) Szukam pracy Summer au pair i jak wyżej
3) Biorę pożyczkę
4) Napadamy na bank
5) Rodzice się zgodzą i pomogą.
Punkt trzeci odpada, bo nie mam stałych zarobków:P
Święta mi minęły. Spokojnie i powoli. Jak to mam w zwyczaju nie wychodziłam z pokoju:P( jak mogę wychodzić, jeżeli dostałam mega słuchawki?:D)
No dobra, jutro spotkanie potencjalnych operek, takich jak ja... Ja, mój pierdolec i aparat nie możemy się doczekać:P
Edit: Marta_K mnie namówiła. Oto mój blog z opowiadaniami: http://myreality-stories.blogspot.com/

piątek, 24 grudnia 2010

Ehhh

Obiecałam sobie- nie będę sie dolowala przez najbliższy czas. Rodzice są przeciw, ale dam rade;) dziewczyny z forum pomogły mi uwierzyć, ze jestem na tyle dojrzała i dam rade;)dziękuje im za to bardzo mocno:)
Dzisiaj rano szukałam prezentów dla dziadków, bo mama zapomniała i w centrum spotkałam mamę Tomka( faceta, który mnie zostawił i zdradził z Niemka). Wyciągnęła mnie na kawę. Ehhhh... Jak jak lubie ta kobietę. Pogadalam z nią. Powiedziała, ze nie wierzy, jak to mogło sie rozpaść. Przeciez byliśmy tacy zgodni... Ale odległość zabija. Niby do Berlina jest tylko 6 h pociągiem, ale rodzice mnie nie puszcza;( a raczej nie puścili. I tak oto w listopadzie dowiedziałam sie, ze Tomek znalazł soie kogoś. A ja zostałam sama. Przeryczalam tyle nocy... No tak, w końcu to był mój pierwszy i poważny związek... I czuje, ze to ja go zniszczylam... Miałam mu powiedzieć: zostań! I zniszczylabym mu marzenia. Nie potrafilabym tak. I to powiedziałam mojej niedoszlej teściowej. Jest mi przykro, ze to sie skończyło. Ze nie ma go przy mnie. Nie mam sie do kogo przytulić... Kobieta wysluchiwala moich żali i powiedziała, ze tak musiało być. I ze moim przeznaczeniem jest bycie szczęśliwa, ale bez jej syna. Cóż... Gdybym wyjechała to on by sobie kogoś tu znalazl. Ma racje. Wiec moze lepiej wyjechać bez zobowiązań w Polsce? Chyba tak... Ale i tak za nim tęsknię..
Dobra wracam do moich historyjek. A Wam wszystkim zycze milosci i spełnienia marzeń. Te , co wyjechały niech żyją sobie w tych Stanach dobrze, a te co maja wyjechać- niech znajda perfekcyjne rodziny i spelnia marzenia. Alleluja i do przodu!;)

czwartek, 23 grudnia 2010

Wigilia?

Dzien przed wigilią. Dostałam weny i jak głupia pisze opowiadania. Obecnia Mania i Karol siedzą w Paryzu. Próbuje trochę rozwalić ich związek, ale mi się nie udaje. Są za dobrą parą. Po raz pierwszy polubiłam moich bohaterów. Ale ja nie o tym:P
Przygotowania do Wigilii trwają. Przede mną najbardziej fałszywe święta roku, a potem samotny sylwek. Nie mogę sie doczekać(tak, to sarkazm:P). Ale posprzątałam pokój(victoria) zaraz idę myć lustra i łazienkę. Temat operowania zanikł. Ja już mam 300 zł. I jazdy za sobą. Liczę, że nie dostanę głupich prezentów, tyko białe koperty:P No i odliczam czas do spotkania z innymi operkami. To już 27 pod kolumną Zygmunta, nie mogę się doczekać!
Ostatnio bawiłam się w tłumaczenia piosenek Kuby Badacha na angielski. Nie mówię, ale brzmią fajnie, serio! Zaraz zaczną tłumaczyc na francuski;)
Mo i mili, mimo wszystko, Wesołych Świąt, smacznego jajka(^^) i spełnienia marzeń.

wtorek, 21 grudnia 2010

Brak neta

No i co? No inic. Cicha wojna, Tata wczoraj bawił sie w informatyka i nie mam neta. Ale od czego jest wifi w szkole:)
Kolejne dni cichej wojny... Kurcze, musze z nimi pogadać, ale oni idą w zaparte. Nomalnie jak osiol. Próbuje powiedzieć im, ze jestem na tyle dojrzała by wyjechać i spelnic marzenia. Miałam 17 lat, jak poszłam do pracy i zarabialam na swoje zachcianki. Przz pól roku nie placili za mnie. Kurcze, ja mam inne spojrzenie na świat. Ja bym sie cieszyła, ze moje dziecko chce sie realzowac i rozwijać. Agrrrrr
Marta- mój piest ma 7 rodzenstwa i uratowalismy go i jego rodzenstwo od utopienia.

niedziela, 19 grudnia 2010

Magia świąt?

Okres największych kłotni mam za sobą. Już zdążyłam sie pokłócić z mamą, pogodzić i znów pokłócić. To przedświąteczne " chce zrobić wszystko, by moje było najlepsze" zabija. Nie ma to jak rywalizacja w rodzinie.
A skoro rodzice nie chcą mi pomóc finansowo w sprawie wyjazdy do Ameryki - trudno. Sprzedam ipoda i połowe szafy lub/i stary telefon. Moze uzbiera się z tego 1000 zł. Zawsze mogę popracować przez ferie i dorywczo.
A! W poniedziałek odezwałą się kobieta, z którą wcześniej pracowałam, ale z racji tego, ze jestem w klasie maturalnej to ona nie chciała mnie absorbować. Miła kobieta. No i miała w niedziele wyjście i chciała mnie "wynająć" na wieczór... Ohh, jak mi tego brakowało:) Uwielbiam te dzieciaki. Nie widziałam ich 4 miechy i zobaczyłam wielką zmianę. Zmianę na lepszę. Wreszcie się dogadują, a kobieta powiedziała, ze to dzięki mnie. Tak miło mi się zrobiło. Ale mało w tym jest mojej "roboty" poprostu, dzieciaki dorastają.
I nie mam jeszcze najlepszego humoru przez to, co spotkało mnie w piątek. Poszłam na przystanek, ale zapomniałam telefonu, więc wróciłam. I stoje na przystanku i przypałętał się do nas pies. Stary, ale śliczny - długie i grube futerko. Ujadał, ewidentnie płakał. Pomyślałam, że może być głodny, a że miałam tylko sok pomarańczowy i herbatniki(tak, to moje śniadanie^^) to dałam mu herbatniki. Potem jakieś dwie kobiety dały mu swoje kanapki. Ohh... nie cierpię ludzi takich jak Ci, co go wyrzucili. Potem go szukałam, ale nikt go potem nie widział. (na temat: http://demotywatory.pl/2435307/Zanim-kupisz-psa). Jedna pani poszła potem do sklepu i poprosiła, by dali mu kosc i miskę z wodą. Zjadł. Ale potem, poszedł szukać swoich "państwa" którzy go zostawili. Jak sobie on nim pomyślę, to mam ochotę pobić tych ludzi, bo go zostawili.

czwartek, 16 grudnia 2010

Jestem:P

Co za dobry tydzień. Dostałam piątkę z polskiego, co oznacza, że zbliza się koniec świata. Albo, że rodzice się zgodzą. To jest dobre. Ale za to, kolejna próbna matura z angola na niecałe 60%. Źle. Ale wypracowanie na 17 punktów, czyli dobrze.
Jestem zabiegana, odwiedziłam dziś 3 bary wietnamskie w poszukiwaniu kurczaka w kokosie. nie znalazłam, jutro poluje dalej:)
W domu cisza, ale Tata sie łamie! Juhu! I jutro pierwsze jazdy^^

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Po spotkaniu!;)

Po spotkaniu! Jestem zachwycona!:D Miła pani, mama ze mną i się przekonała! Jupi! Ludzie, jak się cieszę:)) mam ochotę skakać ze szczęścia. Bo się przekonała! Ale po kolei
Kupiłam już rodzicom prezenty;)
Wracam do tematu. A więc udałam się do CC z mamą. Serce mi biło jak szalone, próbowałąm robić wszystko, by nie było po mnie tego widać. Nadszedł ten moment, przyszłą Pani Magda, miła kobieta, opowiedziała wszystko, a potem zrobiła mi test z angielskiego. No i w międzyczasie zadawała swoje pytania, dostała odpowiedz na wszystkie. Ogółem wrażenia pozytywne, no i moje obawy nieuzasadnione. Jest ok, ludzie!

sobota, 11 grudnia 2010

Padam

O północy wróciłam z "Jeźdźca burzy". Co za spektakl. Polecam. Ale wróciłam do domu przed północą. Zdążyłam na ostatni autobus do domu. Ufff. Jakbym nie, to bym musiała jechać nocnym, a wtedy rodzice dostali by zawału, że mnie porwą, zabiją, zgwałcą, sprzedają na czarnym rynku. Nieźle, co?^^
Dziś kursy, padłam, jak zobaczyłam swój wynik. Muszę się bardziej skupić i być bardziej skrupulatna, bo jak nie, to źle na tym wyjdę. Agrrr. No dobra. Do tego brat się dobrał do kompa i wyżebrałam 15 minut dla siebie.
Przenieśli mi spotkanie w CC. Z piątku na poniedziałek. Idę z mamą, bo tata ma pracę.
Ps. Ma ktoś może konspekt o tytule: Cezary Baryka?

piątek, 10 grudnia 2010

Zimowo kawowo:)

Za oknem pada śnieg. Byłam już w kfc, teraz siedzę z Krysia w starbucks' sie i popijam latte o smaku orzechowo- toffe. Niedobra, nie smakuje mi. Jest średnie. Ale czekamy na jezdzca burzy w rampie. Oh, późno wrócimy do domu, a jutro mam kursy
Na zachodzie bez zmian. Przyjaciółka sie do mnie nie odzywa. Tak wiec mam z tego powodu dola i nie będę tego ukrywała. Bo jezeli jest sie przyjaciółmi to nie mozna od tak wylecieć z głowy. Wkurzylo mnie to, a jak ja sie wkurze, to idę w zaparte. I sie nie odzywam. Taka jestem
Rodzice... Nie poruszam tematu, nie zacząć pozebraniowej burzy. Zebranie bylo w srode, ale moje wyniki z matur 'nie są zachwycajace' a sami nauczyciele mówili, ze byli surowi. Ale co ja moge? Przede mną święta, których nie lubie i samotny Sylwester. Czemu nie lubie świat? Bo są fałszywe. Bo są głupie. Bo nic nie dają. Tylko ściganie sie na to, co kto ma i ile wiecej. Nie.nie Lubie tego.

czwartek, 9 grudnia 2010

Take me away

W dni takie jak dzisiejszy chciałabym gdzieś uciec. Nic mi nie wychodziło, nawet zdjęcia. No nie - jedna rzecz mi wyszła - wreszcie skończyłam pisać opowiadanie. I po raz pierwszy się źle skończyło. No i obiad zrobiłam. Makaron z sosem serowo czosnkowym. Moja specjalność;) i nie zrobiłam ciasta. Z czystego lenistwa^^
Rodzice zaczynają mnie łamać. Może nie wyjechać w tym roku? Ale nie chce marnować się na studiach, które mi szczęścia nie przyniosą. Ahhh... nic mi nie pomaga. Zresztą, na co ja czekam? Na znak z nieba? Jezu, ale jestem naiwna. Czy gdzieś tam znajdę szczęście? Kto wie?
Oglądam "Brzydką Prawdę". Jestem na drodze do depresji. Dobija mnie pogoda. To, że  robi się tak szybko ciemno i smutno. No i pokłóciłam się z przyjaciółką. TEraz została mi tylko ona, ale i tak mnie olała. Zostałam sama. Cóż, powinnam się do tego przyzwyczaić...

środa, 8 grudnia 2010

Ale jestem zdolna

Jestem niemożliwa. Zawsze wstaje jako pierwsza(5.15) i wychodzę jako pierwsza(6.10). Otóż dziś wyłączyłam budzik i zasnęłam. No i wszyscy myśleli, że poszłam do szkoły, a ja spałam w najlepsze, do momentu kiedy babcia postanowiła pościelić mi łóżko. I tu taki zonk - Natalia śpi w najlepsze. Ale nic, miałąm dziś tylko 4 lekcje:) odpracuję:)
Ale za to miałam głupi sen - śniło mi się, że wychodzę za faceta, któego nie znam. Fu. Okropne to było(jestem przeciwniczką ślubów kościelnych). Aż sprawdzę w senniku co to znaczy^^
Edit: sprawdziłam i nie mam zielonego pojęcia: Ślub:
Oznacza pogodzenie przeciwieństw. Może to dotyczyć zewnętrznych spraw – konfliktów, sporów, często jednak chodzi o zlikwidowanie przeciwieństw wewnętrznych.
własny ślub: przejściowe kłopoty
asystować przy ślubie: dobre nowiny.
Sen o ślubie jest korzystny dla kogoś, kto przystępuje do nowego przedsięwzięcia; oznacza , że śniący osiągnie swój zamiar. Jest dobry również dla kogoś, kto oczekuje czyjejś pomocy. Wszystkim innym sen o ślubie zapowiada kłopoty i troski.
Jeju, im bliżej piątku, tym bardziej się denerwuje. a do tego dzisiaj zebranie i rodzice dostaną wyniki próbnych matur. Nieby nie poszły źle, ale to nie są dobre wyniki...

wtorek, 7 grudnia 2010

matura. no i matematyka^^

Padłam. Po przeliczeniu wyniku z matmy, wyszło mi, że mam lepszy wynik z matmy niż z polskiego. Biedny Raskolnikow. A tak się starałam.
I rzecz, która mnie dobiła - lepiej znam angielski i francuski niż polski. Padłam. Wybuchłam smiechem, jak zobaczyłam te wyniki. Czyli językowiec. Czyli trzeba będzie zrobić b2 z francuskiego w tym roku;)
Przemyśleń ciąg dalszy... Czy moze jednak pojechać na 3 miesiące, przeżyć przygodę, pójsc na Maastricht, po roku przerwa i stany. Uda się? Zobaczymy. Spełni się? I hope so. Nie wiem, muszę pomyśleć. A! I zrobiłam research, na jakie kierunki chce iść i wyszło mi:
- Historia sztuki
- Pedagogika
- Terapeutyka
- Anglistyka
- Romanistyka
- Prawo
- Socjologia
- Psychologia
- Filologie orientalne
- Stosunki międzynarodowe
- Kulturoznawstwo
- Reżyseria dźwięku
- wokalistyka
- Jazz i muzyka estradowa
- Projektowanie i design
- Pedagogika specjalna
- Europeistyka
- Tłumaczenia specjalistyczne
- Turystyka
Co wybrać?^^ Bo to nie wszystko

poniedziałek, 6 grudnia 2010

poniedziałek

Matko, jak ja nie cierpię poniedziałków - rano miłam wydrukować projekt z niemieckiego i co? Drukarka padła. Myślałam, że szlag jasny mnie trafi. Ale spokojnie... Zmusiłam mamę do wcześniejszego wstania z łóżka(Zaznaczając, że jest Ona strasznym śpiochem - kocham ją za to:)) I pojechałyśmy i wydrukowałyśmy u niej w pracy. Al i to nie pomogło. Dostałam z tego 3, a siedziałam nad tym cały weekend. W innym przypadku ucieszyłabym się. Ale nie teraz, bo włożyłam w to mnóstwo serca. I pracy.
Oprócz tego - dostałam wyniki z matury z matmy - 44%. Dobry wynik. Pomijając to, że nie miała mwtedy ciągów^^. Bez ciągów to 53%, czyli nieźle:) Taki wynik mi odpowiada.
Czyli jak się kształtują moje wyniki? Od 44 dp 84%, czyli dobrze, jak na 3 miechy intensywnej(?) nauki. Nieważne. Byle do piątku!(rozmowa w CC i teatr)

sobota, 4 grudnia 2010

Weekend

Nastał mój wyczekiwany weekend. Już po kursach, zaraz siadam do projektu z niemieckiego. I weekend mi minie:(
Wczoraj byłam w CC i powiem, że się zdecydowałam. Znaczy ja tak, zapisuje się na prawko, zrobię w grudniu teorię, a potem jazdę. I niech się dzieje co chce. Umówiłam się na spotkanie i biore na nie mamę, by się przekonała. Znaczy... jednej rzeczy nie rozumiem... mój brat chce rzucic studia i być rok w plecy. I to jest ok. A ja chce wyjechać i to źle? Kurcze ten styl patrialchalny mnie przeraża. Facet może. Dziewczyna - nie. A ja potrzebuje oddechu, ucieczki, przemyślenia. Nie chce isc na studia, bo nie wiem co chce robić. Jak wyjadę, to tam zrobię kursy. Z języków. Najchętniej z frncuskiego i hiszpańskiego.
Nie wiem tylko co wybrac - PROWORK czy CC? Poradzi mi ktoś?;)
No i jeszcze jedno - zostałąm sama. Miałam się spotkać z przyjaciolką... Ale "wyleciałam jej z głowy" Dziękuje, ale w to nie wierzę. Jak się nie chce, to nie, to nie. Ale z drugiej strony to się do tego przywyczaiłam. Wszędzie chodze sama.

czwartek, 2 grudnia 2010

Nie, żeby coś

Dylematów ciąg dalszy. Nie wiem, czy wyjechać na rok, czy tylko na wakacje. Potrzebuje porady. Plusów i minusów tyle samo, a ja jestem rozdarta. Nie mam z kim o tym pogadać, bo wszyscy steptycznie na mnie patrzą. A ja potrzebuje trzeźwego spojrzenia na tą(tę?) sytuację. Ale nie, kurcze, nie mam takiej osoby. Wszyscy myślą, że to taki wymysł. Że mi minie. Ale kurcze nie wiem... nie wiem, co chce studiować, co chce robić potem. Wiem tylko, że chce sie wyrwać. Pomocy!

środa, 1 grudnia 2010

Imieniny?

Mam doła. Niby próbna matura z angielskeigo poszła mi b. dobrze(podstawa: 84%, rozszerzenie: 75%). Niby Sztuka też(79%), ale ja czuje się taka pusta.
Niedługo kończy się rok. Jak zaczęłam analizować, to... ehhhh.... Pół roku super, kolejne pół- masakra. Nie, żeby coś, ale. Nie wiem, ale sylwester też nie zapowiada sie najlepiej - jak zwykle zostałam sama. Wszyscy mają super znajomych, zapowiedzi, a ja? A ja jak zwykle mówię - baw się dobrze. Bo co ja mogę? Ktoś zmieni sobie super impreze dla mnie? Nie. nie wiem.
Czuję się samotna. Nie, nie jestem sama, ale czuje się samotna. Jedna przyjaciółka siedzi w Hiszpanii, kolejna - gadam z nią tylko na gg. Super, a były zdradził mnie z Niemką. Bosko. Niby w szkole mam koleżanki z którymi gadam i którymi się śmieje. Ale czuje się sama. To jest okropne uczucie.
A! i dzisiaj mam imieniny, któtych nie świętuje. Ale i tak jest mi przykro. Smutno. Ja nie chce prezentów. Ja chce miłości i nie chce samotności.

Aktualizacja!
Zróbcie mi prezent i wspólnie nakarmy alfę! Zakochałam się w jej pięknych i ufnych ślepkach. Kliknijcie tylko w ten link, proszę Was!
http://poznan.szerlok.pl/oferta/alfa-ze-schroniska-w-gaju-akcja-nakarm-psa-z-szerlokiem-ID44yu.html

niedziela, 28 listopada 2010

Śnieg;)

Jeju, w nocy tak ładnie padało i jest teraz tak biało!<3 Właśnie wróciłam ze spacerku. Ulepiłam bałwana!:) jest przepiękny!
Wczoraj miałam poważną rozmowę z przyjaciółką. Napisała mi, że robie to wszystko, by sobie coś udowodnić. Tak. To prawda. Chce sobie udowodnić, że dam radę i że studia i praca za granicą nie są dla mnie problemem. A to, że mi się nie udaje - takie życie. Każda porażka to krok do sukcesu. Tylko czemu ich musi być aż tyle?? Dziś dostałam 14 odmowę. Co ze mną jest nie tak??

sobota, 27 listopada 2010

bla bla bla

Weekend! O boże! Wreszcie mogłam się wyspać, ale oczywiście obudziłam się 9^^. Po wczorajszej maturze z wosu wiem jedno - będę niezłą wodolejczynią, strzelcem i omijającą temat. No cóż, nie poszło. Ale, to tylko próbna matura, a WOSu uczę się dopiero rok...
Wkurzają mnie świąteczne reklamy. Ludzie, święta są dopiero za miesiąc. A już usłyszałam Last Christmas. Nieeeeeeeee! Ale za to śnieg padał. Czekam teraz, az  zasypie okolice. Bo mam wielką ochotę zrobic bałwana. Ulepić go.
Czemu? Nie wiem. Chce, żeby już był sylwester, bo chce, zeby ten rok się skończył. Ale nie, muszę jeszcze poczekać. Czekam, czekam.
Coraz bardziej myślę to tym, by nie zdawać podstawy z angielskiego czy niemieckiego, tylko z francuskiego. Nie, żeby to była jakaś fanaberia, ale ja bardzo lubię francuski. Ale nie!
Co do aupairowania? Nic. Żadnej rodzinki. Nieby mam przerwę, ale codziennie sprawdzam maile i czekam. I czekam... I się cholera nie doczekam.

czwartek, 25 listopada 2010

Obietnice

Po maturach... Jestem padnięta. Powinnam być. Tyle siedzenia w szkole i co? Powiem jedno - szału nie będzie. Tak ponad przeciętną. Zresztą, nie mam zamiaru kraczeć. Uczę się i nikt nie może mi nic zarzucić. Teraz news - przefarbowałam się na czarno. Wyglądam mrocznie^^
Wczoraj spadł pierwszy śnieg. A ja spacerowałam wtedy z Marcinem. To był widok jak z filmu. Nagle wszyscy spojrzeli w górę i było takie zbiorowe: Ahhh... Piękny widok;)
Co nowego w poszukiwaniach? Niiic. W końcu mam przerwę:))

środa, 24 listopada 2010

Zaraz mnie szlag jasny trafi... version 2

Cholera! Sinusoida w dół. Naprawdę nie ogarniam tej matmy. Boże, czasem chce mieć mózg mojego brata. I ogarniać matmę tak, jak on... Ale nie. Ja musze łapać języki. CZasami chce zamienic francuski na matmę. Tak, chce łapać matmę tak szybko jak francuski. Nie wiedziałam, że kiedyś to powiem. Ahhh...
Dziś niespodziewanie dostałam jakiegoś meila. Kolejna rodzinka odmówiła. Luz. W takim tempie to wyjadę za 20 lat najwcześniej. A już mama przekonała Babcię i przekonuje Tatę.
Eh, czasami myślę, że mimo wielu kłótni mamy ze sobą wiele wspólnego. Jesteśmy podobne. Inne od wszystkich, a jednoczeście takie same. Paradoks. Z tego, co słyszałam, to jesteśmy bardzo podobne. Cieszę się. Bo jeżeli jesteśmy takie same, to się cieszę. Bo chciałabym "skończyć" tak jak ona. z pasją. I tyle.
Kolejna porażka? Każda porażka jest krokiem do sukcesu:))

Ps. Nie wiem, jak wrzucić filmik z yt... Tak? <iframe width="425" height="344" src="http://www.youtube.com/embed/lVjQYbX-F7k?fs=1" frameborder="0"></iframe>

wtorek, 23 listopada 2010

I po maturze!

I po próbnej maturze;) Poszło średnio, ale dałam radę. Opisałam Raskolnikowa, którego kocham! Ale zapomniałam słowa: iluminacja. Ale opisałam jego losy. Poprawka się przydała(boże, co ja mówię! xD). Ale coś za szybko oddałąm tą pracę. Ale co tam! Nic więcej bym nie wymyśliła.
Miałam fajny, wspomnieniowy sen. Jak bawiłam się z dzieciakami w murarza, kolory, piłka parzy... Przypomniało mi się, jak bawiłam się z kuzynami, a teraz kontakt jest średni. No cóż... Nie jesteśmy już dziećmi. Niestety  czy stety? Chce mieć w sobie tą radość, jaką ma dziecko. Niestety, jestem ufna jak dziecko. Bo w każdym z nas jest dziecka ślad... Chyba już wiem, dlaczego jednym z wyjść awaryjnych jest pedagogika:P Chce być dzieckiem na zawsze.
Jadąc na maturkę zaczęłam rysować. Znów. Jak narazie trzy, jeszcze nie najlepsze projekty. Ale je jakoś poprawię:). A zaraz jadę szukać butów na studniówkę.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Zryta bania!

Oto ja. Ucząca się zaciekle matematyki, by zdać. Nie ucząca się wosu, bo ma go na maturze. Wnioski? Klasówka z matmy, po tygodniu nauki: 1. Klasówka z wosu po godzinie nauki: 4+. Nie ogarniam.
Co za dzień. Po tygodniu nieobecności dostaje, na pierwszej lekcji mapkę. Zamiast 20 krajów, 40. Luz. A dlaczego? Bo wiele osób olało geografię.  Przetrwałam, napisałam. Potem niemiecki, względny spokój, a potem kartkówka z angolka. Co dalej? Matma, potem poprawa z matmy. I koniec. Padnięta wróciłam do domu.
Zaraz lecę na angielski, bo próbna matura się zbliża wielkimi krokami. Jak będzie 20%, to padnę^^. Dostałam dziś dziwnego maila. Jakiś facet, zamiast au-pairowania proponuje mi wyjazdy i gotowanie obiadków dla jego, 20-letniego syna^^. Dziwne. Dziwne.
Chyba kupię sobie farbę do włosów:D

niedziela, 21 listopada 2010

Niedziela

Jutro do szkoły. Pojutrze próbne maturki. Bla, bla, bla... Byłam dziś na eliminacjach do JTM(Jaka To Melodia). Zapomniałam piosenek Ireny Santor. Ja! A tak ją lubię. Niezła jestem^^
Majka, już daje odpowiedz: SZwajcaria, Holandia, cokolwiek, byle by wyjechać:) Tak na serio, to byłam w Szwajcarii i sie zakochałam w tym kraju. I chciałabym poznać eetoromański. A Holandia? Bo chce studiować w Maastricht.
Temat porzucony... Jakby co, to w styczniu loguje się na proworku i szukam rodzinki.
Amen^^

sobota, 20 listopada 2010

Sobota i gorące, autorskie cappucino!:)

Sobotni poranek. Temat rozmów o au pair odszedł. Na jakieś dwa tygodnie. Mam dobry humor, mimo, że potencjalna rodzina zrezygnowała ze mnie... Nie poddajemy się i szukamy strony. Wertujemy! O tak! Oczywiście Włochy i Holandia na pierwszym miejscu!
Maastricht, miejsce marzeń! Art and Culture! I potem spełnie swoje marzenia i zostanę nauczycielką historii sztuki, albo nauczanie zintegrowane...;) Tak mi się ta uczelnia podoba. Wiem, że mam swoje marzenia, spełnie je, bo wiem, że mogę. Nie przeceniam się, mimo tych poprawek. Paradoksalnie dały mi one siłę, by iść po swój cel...
W nocy miałam rozkminę. Co jeśli mi się nie uda? Nie, nie ma nie uda! Musi się udać. Maastricht to mój cel. Jak mi się nie uda, to wyjadę na rok i będę próbowała. Rok w rok i się cholera dostanę! Jestem, umiem, mogę. Maszeruje do celu ;D
Sobotni wieczór. Pierwszy od 3 tygodni w domu. Popijam moje cappucino, wyszło mi!;D Oglądam zdjęcia z gimnazjum i naszło mnie na rozkminy. Nie lubię ludzi fałszywych. Tych, którzy podają się za przyjaciol, a nimi nie są. Kurdem znam taką dziewczynę. Na koniec gimnazjum płakała, ze będzie jej źle, a teraz... Zmieniła się na gorsze. Przyjaciel dla niej jest równy prezentom. Jak ja się cieszę, że mam moją Elkę( i jej Łukasza w pakiecie^^), Magdę, Gośkę, Piotrka, Karolę i Kasię którzy we mnie wierzą. Bo jeden prawdziwi przyjaciele jest lepszy od grupy fałszywych. Wolę być w niewielkiej grupie, ale czuć się potrzebna. I kochana.
Amen, ludzie! Spełniajmy marzenia i carpe diem!

http://www.youtube.com/watch?v=UHvgAJe8bvM&feature=related <-- piosenka na dziś!:D

piątek, 19 listopada 2010

Zaraz mnie szlag jasny trafi...

Może nie jasny, ale trafi. Próbowałam rozmawiać racjolnalnie z rodziną... Ale nie... Kurcze, czasem czuje, że nikt mnie nie rozumie...:( Nikt nie rozumie, ze czuje się wolnym ptakiem... Który chce już wyleciec z warszawskiego gniazda... Ale się nie poddaje. Zakupiłam rozmówki plsko - holenderskie i się uczę. Jak mówi moje motto: Never give up.
Ale motto a życie - nie chce wyjechać skonflitowana z rodzicami. Ale mam zostać dla nich? Za dużo znaków zapytania, mgliste myśli, powolne oddalanie się od celu... A może zrezygnować? Przemyśleć jeszcze raz... Ale tu nie ma o czym myśleć! To moje życie i tyle...Nie wiem... Kolejna nieprzespana noc.

czwartek, 18 listopada 2010

Kiedy znajdziemy się na zakręcie...

to gówno będzie^^. Jestem w złym humorze. W nocy zaczelam rozmyślać. O czym? Dlaczego chce wyjechać. Nie wiem... Chce uciec? Tak. Chce uciec. Od tych porażek, problemów, tego wszystkiego, co mi się nie udało. A większość mi się nie udało. Po za jednym - odkryłam w sobie tą chęć do pracy z dziećmi i chce zostać nauczycielką. To mi się udało. Juhu! Chce wyjechać na rok, ale rodzice kręcą nosem.

poniedziałek, 15 listopada 2010

czas mija

Czas mija. Rodzinki brak. Hosta nie ma. Nie wiem, co robić. Tyle rodzin mi odpisało, ale żadna nie chce ze mną pracować... RZucić to w cholerę? Nie, nie mogę. Muszę zarobić na studia.
Maastricht śni mi się po nocach. To moje marzenie. Art and Culture. Ale nie daje rady. Moje oceny są złe, facet się ze mną rozstał, jestem chora. Matko, nie wiem, co robić... Mama mówi: idź po marzenia, to nic nie grozi. A pomoże. Osobą szczęśliwą jest ta, która spełnia swoje marzenia. Tak wiec... Szukam dalej. Never give up!

wtorek, 9 listopada 2010

Kolejny dzien

Jezu, ale jestem zmęczona. Nauka i szukanie rodziny... To jest ciężkie, ale i ak daje rade. Bo mam swoje marzenia i tak łatwo z nich nie zrezygnuje. Nie chce jechac na rok tylko na 3 miesiące. Dań rade. Jesten silna. Podobno. Kocham dzieci, chce być nauczycielka. Czy dam rade? To sie okaże...
Poszukiwania trwają;)

środa, 3 listopada 2010

Hahaha!

Hahaha! Jestem po próbnej maturze z matmy. Chce mi się śmiać, jak pomyślę, jakie głupie błędy zrobiłam. Ale to tylko próbna matura. Tak sobie wmawiam. byle by było 30%. Zresztą, ja z matmy kuleje i to nie od dziś. Matematyka jest do zdania i tyle. Ważniejsze są dla mnie wyniki z Wosu i historii sztuki.
Wczoraj odezwała się do mnie pewna rodzinka ze Szwajcarii. Ludzie wydają się być sensownie, ogarnęłam ich na fejsbuku;). Ich córka to taki mały diabełek, tak mi się wydaje:)(ale ja kocham takie dzieciaki. W końcu sama mam ADHD;D). Przy takim  dziecku wiele sie nauczę.
Pozatym mieszkają w okolicach mojego ukochanego ST. GALLEN!!!!<3. Jak ja kocham to miasto i okolice. Nakręciłam się na współpracę z tymi ludźmi, ale może się nie udać. Więc idę wariować w moim małym świecie.
Buziaki;*

wtorek, 2 listopada 2010

Pierwszy dzień poszukiwań

Ajjj... Czasami mam wrażenie, że nieźle nakłamałam w moim profilu. Albo nikt mnie nei chce. No dobra, ale to dopiero początek moich poszukiwań i nie należy się załamywać...
Oficjalnie znam niemiecki. Znam. Dogaduje się. Nie, że jestem fluent, czy coś, ale... rozumiem. Ogarniam. Ale kurde nie. Musze zawsze coś palnąc. Ale spokojnie, nie denerwować się. Kurde, kiedys pracowałam u takiej holenderskiej rodziny i teraz chce do niej wrócić. Ale się nie da:(. Ale cóż. Nie poddaję się i szukam dalej;)

poniedziałek, 1 listopada 2010

Introducing me.

Nathalie. Lat 18. Potencjalna au pair. Dlaczego? Bo chce się sprawdzić. No i dlatego, bo kocham prace z dziecmi i chce być nauczycielką. Tylko jest to cholernie ciężka sprawa. Znaleźć odpowiednią rodzinę. Taką, któa podobałaby sięi mnie i rodzicom...
Dwa razy na tydzień będę pisała o problemach życia codzinnego potencjalnej au pair...