I po próbnej maturze;) Poszło średnio, ale dałam radę. Opisałam Raskolnikowa, którego kocham! Ale zapomniałam słowa: iluminacja. Ale opisałam jego losy. Poprawka się przydała(boże, co ja mówię! xD). Ale coś za szybko oddałąm tą pracę. Ale co tam! Nic więcej bym nie wymyśliła.
Miałam fajny, wspomnieniowy sen. Jak bawiłam się z dzieciakami w murarza, kolory, piłka parzy... Przypomniało mi się, jak bawiłam się z kuzynami, a teraz kontakt jest średni. No cóż... Nie jesteśmy już dziećmi. Niestety czy stety? Chce mieć w sobie tą radość, jaką ma dziecko. Niestety, jestem ufna jak dziecko. Bo w każdym z nas jest dziecka ślad... Chyba już wiem, dlaczego jednym z wyjść awaryjnych jest pedagogika:P Chce być dzieckiem na zawsze.
Jadąc na maturkę zaczęłam rysować. Znów. Jak narazie trzy, jeszcze nie najlepsze projekty. Ale je jakoś poprawię:). A zaraz jadę szukać butów na studniówkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz