piątek, 19 listopada 2010

Zaraz mnie szlag jasny trafi...

Może nie jasny, ale trafi. Próbowałam rozmawiać racjolnalnie z rodziną... Ale nie... Kurcze, czasem czuje, że nikt mnie nie rozumie...:( Nikt nie rozumie, ze czuje się wolnym ptakiem... Który chce już wyleciec z warszawskiego gniazda... Ale się nie poddaje. Zakupiłam rozmówki plsko - holenderskie i się uczę. Jak mówi moje motto: Never give up.
Ale motto a życie - nie chce wyjechać skonflitowana z rodzicami. Ale mam zostać dla nich? Za dużo znaków zapytania, mgliste myśli, powolne oddalanie się od celu... A może zrezygnować? Przemyśleć jeszcze raz... Ale tu nie ma o czym myśleć! To moje życie i tyle...Nie wiem... Kolejna nieprzespana noc.

1 komentarz:

  1. Mam tak samo jak ty... Czemu rodzicom tak trudno pogodzić się z tym, że "niunia dorasta"?

    Będę za Ciebie trzymać kciuki, sama tez zaczęłam pisać blog zaintrygowana Twoim i kilkoma innymi ;)

    OdpowiedzUsuń