czwartek, 30 czerwca 2011

!!!!!!!

Zdałam!!! 30% z matmy!! Ale za to 56 z wosu. Kompromitacja. Za rok poprawiam wos i tyle. Jutro jazdy!!:P

środa, 29 czerwca 2011

Always gonna be another mountain...

W muzeum zapominam o wszystkim. To jest perfekcyjne miejsce na ucieczkę. Jak mi sie uda, to po studiach zakotwicze tam.
Wszystkie porażki sprawiają, ze Jestesmy silniejsi. To wiem, ale chciałabym osiągnąć 30% z tej >{*|*{^{>{*{ matmy.
Temat facetów w moim życiu to temat rzeka. Jest ich już 3 i chętnie odstapie ich wszystkich. Co ich sie tak namnozylo w moim życiu? Nie potrzebuje teraz faceta, w Szwajcarii chętnie kogoś poznam:P
Z nerwów nie mogę jeść, spać. Czemu muszę być taka panikara?

niedziela, 26 czerwca 2011

Sekcja dydaktyczna

Najpierw opowiem Wam, co ja robie w tym muzeum:) A wiec... Sekcja dydaktyczna to takie miejsce, gdzie moga przyjsc dzieci w wieku 3-12. Jako, ze w muzeum jest sporo drastycznych scen, to sala Malego Powstanca pokazuje im życie dzieci w czasie Powstania Warszawskiego. Po prostu, jest to pokazanie im tej rzeczywistości w sposób im przystępny. Sa kolorowanki(sama pokolorowalam już z 3), można wyciąć i złożyć 'Kubusia'(wycielam jednego^^. sam Kubus to polski pojazd pancerny). Od 4 lipca zaczynamy Lato w Miesxie i liczę na to, ze dostanę swoją grupe^^. ale wiecie co? Nigdy bym nie przypuszczala, ze praca w sekcji dydaktycznej przyniesie mi tyle szczęścia;) zawsze, jak mam zły humor to cztery godziny w muzeum przynoszą mi takie szczęście. Do tego ekipa jest mega. Ja ostatnio sporo pracuje z paniem M(wole bez danych osobowych), Pan M przeżył prawie trzy lata w Anglii(był wtedy po maturze) i imal sie rożnych zajęć. Był także opiekunem dziecięcym. Facet ma smykałkę do dzieciaków, dzieci do niego lgna:) sporo sie od niego nauczyłam. A raczej ucze sie jak postępować z dziecmi, jak do nich dotrzeć i jak z nimi pracować. M jest w tych sprawach nieoceniony. I pomaga mi sie nie załamywać. Bo po każdej kłótni z rodzicami to tam ładuje akumulatory. Serio, energia tego miejsca pozwala mi nie myśleć o problemach. Kocham prace z dziecmi i żałuje, ze po 17 sierpnia tam nie wrócę. Ale ludzie, których poznałam... Nigdy ich nie zapomnę!! Bo sa bardzo sympatyczni.
Ostatnio nalogowo oglądam 'Nianie'. Czasami czuje sie po części taka nieogarnieta, maloblyskotliwa, wiecznie usmiechnieta i wiecznie poszukującą idealnego faceta nianią. Bo ja mam wygórowane wymagania, jeżeli o nich chodzi^^ idealny facet Natalii powinien:
A) mieć powyżej 190 cm wzrostu(No dobra, 185!)
B) mieć ciemne włosy i oczka
C) umieć mnie słychać 
D) być sympatyczny
E) rozumieć, ze ja jestem taka nieogarnieta 
F) umieć ze mna rozmawiać(a to jest ciężka sztuka)
G) Duzo ćwiczyć, bo ja uwielbiam gotowac, a skutkiem tego jest mega przybranie na wadze
H) duzo sie uśmiechać 
I) ogarniac moje balaganiarstwo
I wiele, wiele innych cech:D. A co mi sie trafi? Zobaczymy!
Moi drodzy- znów widzę słońce! Niech to trwa. Trzymajcie kciuki!!:) 
Ps. Nie lubie klimatyzacji w muzeum!

sobota, 25 czerwca 2011

Bez tytułu. Nie mam pomysłu

Powiedzcie mi, czemu tak jest- czy mam na głowie wypisane 'singielka'? Nieważne, ja nie o tym^^ 
Znów obiecalam sobie- zero facetów, a tu sie pojawiło ich dwóch. Za 53 dni wyjeżdżam. Nie chce wyjechac ze złamanym sercem. 
Jestem zachwycona sekcja dydaktyczna w MPW:) wczoraj dwie godziny spędziłam z Ewa- śliczna i mądra 6 latka, która opowiedziała mi wszystko o swoim przedszkolu, bracie, wujku, cioci, psie itp;) w takich momentach czuje, ze chce być pedagogiem. Dzieciaki dają mi tyle radości, ze o matko. Ja za dwie godziny mam jakiś happening, w którym za Chiny nie pamietam o co chodzi:) a w niedziele? Sekcja dydaktyczna!

Zaczęłam sie kłócić z rodzicami. Oni chcą bym po Bożemu skonczyla studia. Skończę, ale rok pózniej. Chce znaleźć swój kierunek. I w tym momencie podziękowania dla Kingi i Agaty za wsparcie!:) Wczoraj cały wieczór gadalysmy. I wiem, ze muszę znaleźć mój kierunek, a ten wyjazd to cos o czym marzyłam, a z marzeń sie nie rezygnuje. Dzięki one more time:)
No dobra, ja idę sie szykować :)

środa, 22 czerwca 2011

.

Dziekuje, jadę. Własnie usłyszałam tyrade mojej mamy na temat moich kolejnych fanaberii. Ze ten wyjazd jest jedna z nich. I ze wrócę. Teraz wiem, ze nie wrócę. Pokaże jej i tam zostanę. A potem pojadę do Gdanska. Potem. Terapeutyka bedzie za rok. Teraz pomagam Kindze znaleźć rodzine w Szwajcarii. A teraz jadę do muzeum. Tam sobie odpoczne.

wtorek, 21 czerwca 2011

Don't stop...

Dziś mam wolne. Całe dnie spędzam w muzeum. Praca w sekcji dydaktycznej jest fantastyczna. Pierwszy dzień spędziłam na ekspozycji i zwiedzałam. Bo myślę o tym, by zrobić kurs na przewodnika po muzeum. W ogóle nie mam czasu myśleć. Dziś oglądam filmy, jutro jadę do muzeum. Robię wszystko, by nie myśleć. Czekam na wyniki matur i wtedy będę rozkminiać. A raczej - czekam na wynik matury z matematyki. Ona mi wszystko wyjaśni.

A teraz czas na wakacyjne zdjęcia! :D
Oto nasz bałagan:

 Kamila pozdrawia z plaży
 Pozdrawiamy znad morza. Zrobienie tego napisu zajęło mi ponad pół godziny;)
 Krajobrazy:



 Natalia w Trójmieście. Tego dnia znalazłam tą nieszczęsną ulotkę UG
 Becia, nasz wyjazdowy psiaczek:)
 W czasie deszczu maturzystki się nudzą i grają w Scrable!


 Plażowo i wietrznie:)

 I ostatnia z naszej trójki- Krysia
No i to by było na tyle:) Trzymajcie się!:)

piątek, 17 czerwca 2011

Wolontariat

Pierwszy dzień wolontariatu za mną. Jestem pozytywnie nastawiona. Ludzie mili, a ja ćwiczę angielski, niemiecki i francuski. Jutro czeka mnie sprawdzian: jakieś warszaty i mnóstwo dzieci.
Rozkminy i koszmary są. Ale nie chce o tym pisać.
Kinga! Ja podpiszę umowę, jak przylecę. Pierwszy miesiąc, to miesiąc próby, a potem, jak wszystko się zgra to pracuję dalej(ale czuję, że się nie zgra)/ Zarabiać będę 600 CHF. Nie wiem, czy to dużo, ale mi starczy;) dzieci jest piątka, ale ja zajmuję się najmłodszą.
Jestem zmęczona. Trzymajcie się tam wszyscy!:)

wtorek, 14 czerwca 2011

Wakacje, rozkminy, bezsenność i łzy.

Uffffff... Nadrobilam zaległości!:) ale komputer nie współpracuje i zdjęć nie ma:( ale opisze cały wyjazd!:)
Wraz z Kamila wyjechałyśmy pociągiem Neptun z Warszawy Wschodniej. Była to 4.55. Obie niewyspane, z ciężkimi torbami/walizkami. Podróż minęła szybko, w pociagu było mało ludzi i było cicho. Pomijając nasze ataki śmiechu:) 
Wcześniej o 15 minut dojechalysmy do Gdyni. I zdążyłyśmy na wcześniejsze interregio i o 12.30 byłyśmy w Czarnym Mlynie:-) i o 13.15 ruszylysmy nad morze. 
Mimo tego, ze wszystkie wakacje tam spedzalam, znam las na pamięć, to pomyliłam drogę i pierwszego dnia przeszłyśmy ponad 14 km^^ myślałam, ze Kamila mnie zabije. Ale nie. Podobało jej sie:) w nocy gadalysmy do pierwszej:)
Kolejne dni mijaly leniwie. Morze, plaża, spacery. No i Czlowiek-Widmo. Maciej. Moja miłość z czasów dzieciństwa. Jak miałam 8 lat, on miał 15. Zawsze był dobry z matematyki(a ja słaba), nauczył mnie miłości do fizyki, był metalem. Kiedy miałam 11 lat przestałam tam jeździć. No i powstał mit Macieja: zdolnego młodzieńca, który mimo tego, ze był ze wsi pokonał slabosci, skonczyl przyszlosciowy kierunek- fizyka, w ramach pracy podróżuje po świecie.
Rok temu był jeden dzien, ale ja niewiele pamietalam(zobaczyłam go, ale byłam po imprezie, wiec nie pamietalam). A w tym roku... Był piątek, wieczorem. Musiałam pójść do kuchni, która mieści sie w domu właścicieli. Schodząc z pietra zobaczyłam czerwonego Peugota. Jezu, jaka byłam szczęśliwa! Usłyszałam jego głos, gadal z kimś przez telefon... Rozumiecie, jaka byłam podekscytowana?? Następnego dnia nie wysciubil nosa z pokoju. Nastała niedziela. Kamila przez ostatnie dwa dni nasłuchała się pieśni pochwalnych od właścicieli(i ode mnie). Sluchajcie. Niedziela, siedzimy w kuchni przy grzancu(herbaciana pychota, polecam!) i zobaczyliśmy go! Pamietalam go jako wysokiego, ciemnego blondyna, który słuchał rocka, był dość chudy. 
A pojawił sie średnio-wysoki mężczyzna w dziewiątym miesiącu ciąży z piwem. Mein Gott! Co ja tam przeżyłam! Wyglądało to tak:
Wchodzi on, mówi: O, cześć Natalia!
Ja(wg. Kamili powinnam dostać Oscara za tę rolę): Maciek! Kope lat!- nie było widać po mnie zawodu, który przeżyłam.
On, do Kamili: A my to sie nie znamy... Maciej
Kamila(widać było, ze jej w mózgu parowało): Eeee... Kamila?
On zagaił coś o maturach, a my cos tam odpowiadałyśmy, ale w pokoju był atak śmiechu i żałości. Byłam zawiedziona, bo nie odzywał sie do nas. 
Wtedy zaczęły mnie dreczyc koszmary. Bałam sie spac, w nocy wychodziłam na trawnik i lezalam... I lezalam, wpatrywalam sie w gwiazdy. Nie wiem, co sie ze mna działo, ale nie było to normalne: co noc chciało mi sie ryczec. Czy jest wsród czytelników terapeuta, który wyjawi mi, o co chodzi mojej podświadomości? Bo ja nie wiem.
I kiedy we wtorek pojechałyśmy z Kamila po Krysie, w Gdyni znalazłam broszure UG. I zaczęłam myśleć. Pedagogika i terapia wczesnoszkolna. Tak. To jest to. Mogę pomagać dzieciom z problemami. Oraz krajoznawstwo i turystykę historyczna. Kurcze. To może być ciekawe.
I kolejny tydzień to były plażowe rozkminy. Gapilam sie w morze i myślałam. Ja, dusza towarzystwa, nagle nie mogłam sie odezwać i myślałam. Myślałam. I plan: studia-miesiąc- powrót zaczął stawać sie realny. Nie wiem... Chce wyc. Amen.
Ostatniego dnia, w poniedziałek Czlowiek Widmo sie pojawił. Uśmiechał sie i zaproponował, ze nas zawiezie do interregio. Luz. Tylko w czasie jazdy zagadywal tylko do mnie. I tyle. Dziewczyny mówiły, ze cos jest na rzeczy. Ale ja tego nie chce. Nic nie chce. Chce tylko być szczęśliwa.
Gotowalysmy same. Powinnismy dosta laur złotego klienta w Lidlu xD serio, takie zakupy, jakie tam robilysmy... Pełen wózek. I tak co dwa dni. Ale okazało sie, ze pomimo mojego balaganiarstwa mogę być niezła panią domu. Ale Kamila byłaby lepszą. Hihi, mojemu mężowi wyroslby meeega brzuch. Jak u przyszłego męża Kamili :P lubię gotowac^^
Czekamy do 30 czerwca. Wtedy sie wszystko wyjaśni. Jak sie uda, to wgram zdjęcia pózniej. 

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Po-w trakcie-wakacyjnie

Wróciłam z wakacji. Te 12 dni nad morzem wiele mi dały. Siedząc nad morzem zrozumiałam bardzo wiele rzeczy i zaczęłam sie zastanawiać, czy au-pairski wyjazd jest mi ma serio potrzebny? Czy jestem w stanie wziąć odpowiedzialność za życie małego dziecka? Co jeżeli Louisie sie cos stanie przy mnie?? I czy napewno rok przerwy to cos, czego pragnę? Musiałam zwolnić na chwile i pomyśleć o tym. Coś wymyśliłam. Mimo wszystko złożę papiery na studia. Do Gdanska. Na pedagogikę i anglistykę. W Redzie mieszka siostra mojego taty, wiec problemu nie bedzie:) wyjeżdżam z Polski 17 sierpnia i jakby co z powrotem będę 17 września. Zostanę tydzień w domu i pojechalabym do Gdanska. Jestem niespokojną duszą. 
Co spowodowało moja decyzje? Gadanie do nocy z koleżanką, z którą pojechałam. Ona też nie wie, co chce robić i dlatego zdecydowała sie na psychologię. A ja chciałam uciec. I ucieklam. Tylko czy to jest to, czego pragnę? Cóż. Mam plan B, na wypadek zmiany mojej decyzji. Pogadam z rodzicami i zobaczymy co dalej. 
Cos we mnie pękło. I to chyba tęsknota i strach, ze po tym roku nie będę chciala iść na studia. A to było moim marzeniem. Zobaczymy, jak to sie skończy. 
Zapytacie dlaczego mam takie rozkminy? To wina moich snów. Śniło mi sie, ze przylecialam do Zurychu i wszystko było takie samo jak w Warszawie. Była moja mama, jej zlobek, moja przyjaciółka, ulubione miejsca, tylko nikt nie mówił po polsku. A ja byłam jak ktoś obcy, nieproszony gość. Kolejny sen to alternatywna rzeczywistość. Śniło mi sie moje studenckie życie. Tylko ja stoję obok, jestem niemym uczestnikiem wydarzeń. Tak jakby moje życie toczyło sie beze mnie. Nie wiem, co powinnam zrobić. Chce mi sie płakać mimo tego, ze jestem szczęśliwa przez ten wyjazd. Ale czuje, ze cos jest nie tak. Jestem zmęczona, idę spać. Trzymajcie sie:) jutro nadrobię blogowe i forumowe zaległości:-)