sobota, 20 listopada 2010

Sobota i gorące, autorskie cappucino!:)

Sobotni poranek. Temat rozmów o au pair odszedł. Na jakieś dwa tygodnie. Mam dobry humor, mimo, że potencjalna rodzina zrezygnowała ze mnie... Nie poddajemy się i szukamy strony. Wertujemy! O tak! Oczywiście Włochy i Holandia na pierwszym miejscu!
Maastricht, miejsce marzeń! Art and Culture! I potem spełnie swoje marzenia i zostanę nauczycielką historii sztuki, albo nauczanie zintegrowane...;) Tak mi się ta uczelnia podoba. Wiem, że mam swoje marzenia, spełnie je, bo wiem, że mogę. Nie przeceniam się, mimo tych poprawek. Paradoksalnie dały mi one siłę, by iść po swój cel...
W nocy miałam rozkminę. Co jeśli mi się nie uda? Nie, nie ma nie uda! Musi się udać. Maastricht to mój cel. Jak mi się nie uda, to wyjadę na rok i będę próbowała. Rok w rok i się cholera dostanę! Jestem, umiem, mogę. Maszeruje do celu ;D
Sobotni wieczór. Pierwszy od 3 tygodni w domu. Popijam moje cappucino, wyszło mi!;D Oglądam zdjęcia z gimnazjum i naszło mnie na rozkminy. Nie lubię ludzi fałszywych. Tych, którzy podają się za przyjaciol, a nimi nie są. Kurdem znam taką dziewczynę. Na koniec gimnazjum płakała, ze będzie jej źle, a teraz... Zmieniła się na gorsze. Przyjaciel dla niej jest równy prezentom. Jak ja się cieszę, że mam moją Elkę( i jej Łukasza w pakiecie^^), Magdę, Gośkę, Piotrka, Karolę i Kasię którzy we mnie wierzą. Bo jeden prawdziwi przyjaciele jest lepszy od grupy fałszywych. Wolę być w niewielkiej grupie, ale czuć się potrzebna. I kochana.
Amen, ludzie! Spełniajmy marzenia i carpe diem!

http://www.youtube.com/watch?v=UHvgAJe8bvM&feature=related <-- piosenka na dziś!:D

1 komentarz: