wtorek, 11 grudnia 2012

Don't tell me its impossible.

Kiedyś ktoś powiedział, że nie mogę.
Nie dam rady.
Poddam się.
Nie. Nigdy. Coraz bardziej wierze, ze słowo "niemożliwe" nie istnieje. Odeszłam z pracy. Wracam do Starej Familii. Za ciut lepsze pieniądze i lepsze warunki. Obecnie jestem wykończona. Może dlatego, ze bardzo angażuje się emocjonalnie w moją pracę. Niestety. Młody ma problemy rozwojowe. Potrzebuje kogoś z wykształceniem terapeutycznym.
Ale dzięki tym miesiącom z małym, tym, ze jedna z niewielu rozpoznałam jego przypadłości zaczełam myśleć, że właściwie byłabym dość dobrą terapeutką dziecięcą. Myślę o psychologii dziecięcej lub pedagogice terapeutycznej dzieci z problemami rozwojowymi. Lubie dzieci. Lubię z nimi pracować.
Półtora roku i wracam do Polski. Wracam jako ta, której się udało. Ta, która wykorzystała swoją szansę na 100000%. Tak. Wygrałam swoje życie.
Czy boję się porażki? Nie. Nigdy. Porażki sprawią, ze będę silniejsza. Nic mnie nie złamie.
A teraz przede mną nowe wyznanie: KONIEC z szukaniem kogoś na siłe. Nie ma sensu. I nie mają też sensu ucieczki. Co ma być, to będzie. Tym razem to będzie czyste carpe diem.
Tak, to moje postanowienie na rok 2013: Carpe Diem. Nie chce stracic żadnego dnia z mojego życia. Żadnej godziny, minuty, sekundy. Bo życie jest zbyt piękne. A my sprawiamy, ze staje się jeszcze piękniejsze. Jeśli ktoś sprawi, ze będę płakać - tylko dlatego, by potem pojawił się ktoś, kto te łzy wytrze. Jeśli przyjaciel odejdzie - znajdzie się inny, o którym pojęcia nigdy nie miałam.
Tak, jestem wdzięczna losowi za moich polskich przyjaciół, którzy sprawiają, ze mam tyle siły. Wiem też, ze nikt z nich nie czyta tego bloga. Ale wydaje mi się, ze dobrze wiedzą, co się dzieje w moim sercu. Wszyscy mówią: zostan, wyciśnij swoją szansę. Tak planuje zrobić. Bo jak mam umierać, to chce umrzeć szczęśliwa. Spełniona. Uśmiechnięta.
Jak to dobrze znów czuć się szczęśliwą :)

wtorek, 27 listopada 2012

Strata?

Strach. Niezdecydowanie. Poczucie, ze dzieje sie cos zlego.
Mimo poczatkowej euforii, cieszenia sie z pozwolenia B, tego, czego bym teraz nie mogla zrobic. Ale w euforii pojawil sie zgrzyt. Poczucie tego, ze sie nie rozwijam. A rozwijac sie lubie. I brak tej szkolnej/uniwersyteckiej kreatywnosci.
Nie mam nic w Szwajcarii. Tylko moje ubrania. Nie mam mieszkania, nic swojego.
Tesknie. To normalne. Ale dlaczego tak mocno?

czwartek, 22 listopada 2012

November rain

Nie odzywalam się. Przepraszam. Sytuacja w pracy trochę mi się pokomplikowała. Ale jak coś się wyklaruje, to napisze.
Jestem teraz w Polsce, odwiedzam rodzinę. Oraz spotykam się z przyjaciółmi. Tęskniłam za nimi.Za Warszawą. Brak moich starych znajomych to cena jaką płacę za pobyt w Szwajcarii. Najchętniej wpakowałabym ich w walizki i wzięła ze mną.
Z facetami w Szwajcarii... Nudy! I to może nawet lepiej dla mnie :)

wtorek, 16 października 2012

Kino, St. Gallen i uśmiech.

Wspomniałam o Szwedzie, nie? Żeśmy się spotkali i że on chciał się spotkać.. No to się spotykamy. Dziś. Idziemy do kina. 
Myślałam, ze jak będzie chciał się spotkać, to spotkamy się za jakiś tydzień, coś takiego, ale nie pare dni :D. Grzecznie zaprosił mnie do kina. Zgodziłam się. I zaprosił mnie do siebie. Tak, moja twarz się śmieje. Nawet nie wiem, czemu. Po prostu.. się śmieje :) 

Wczoraj byłam (znowu) w St. Gallen. Spotkałam się z Kristiną (polką), smiałyśmy się bite 2 godziny, potem ledwo zdążyłam na pociąg do domu, który zapomniał się zatrzymać w Rapperswil. Buahahaha normalnie :D

No i to tyle. Takie małe update :D

niedziela, 14 października 2012

Oczy...

... są zwierciadłem duszy :) Dziś patrzyłam sobie w oczy. I widzę, ze mimo wszystkich rozmyśleń moje oczy się smieją. Ogółem mam dobry humor, ale są te myśli, co nie dają mi spać.. Ale zdarza się. To kiedyś minie. Przynajmniej mam taką nadzieje :)

Wczoraj spotkałam się z pewnym chłopakiem. Szwedem, studentem. Studentem fizyki. Hahaha! No cóż. Ja chyba zdecydowanie za dużo gadałam. To moja największa wada. Za dużo gadam. Dużo za dużo. Zdecydowanie za dużo. Ale on mnie słuchał. No i wreszcie ktoś, kto kocha książki tak mocno jak ja. I czytał Dostojewskiego i Bułhakowa. Ahhh! :D 3 godziny minęły jak 30 minut. Po prostu gadaliśmy.

ale itak myślałam, ze mu się nie spodobałam. Że za dużo gadałam. A tu siedząc w pociągu dostałam smsa: I like you. I'd like to meet again. I się uśmiechnęłam. I uśmiech został do dziś :)

A następny weekend? Basel! :)

Trzymajcie się gorąco moi czytelnicy!

niedziela, 7 października 2012

Post bez tytułu, bo weny brak !

Nie mam pomysłu na tytuł postu, zresztą, to nieważne. Chce Wam napisać, co u mnie. 
Jak wiadomo, miałam urodziny, jestem teraz 20 letnią dziewczyną i ogromem myśli. 
Czego one dotyczą?
a) Czy dobrze robię?
b) Zostać? Wrócić? Co dalej po tym roku??

Zacznijmy od pytania a. Czy dobrze robię? Czy nie powinnam studiować jak inni? 
Dla mnie, jak mam 20 lat - dobrze robię. Ale czy dla mnie ZA 20 lat? A tego to nie wiem. I jak pojawia się "nie wiem" to zaczynają się rozmyślenia. Teraz mam wspaniałe życie, mam prace, jestem zdrowa. Doświadczenie, które tu zdobywam jest ważne. Możliwe, że najważniejsze w moim życiu. Ale pojawia się ale. Kim będę za 5 lat? Co będę wtedy robiła? Skończy mi się pozwolenie. W jakim punkcie mojego życia będę? Oficjalnie mówię, ze wszystko jest ok, ale najwyraźniej nie jest. Czy może za dużo myślę? Oh, ta pora roku!

Pytanie b... cóż... to chyba podobne rozmyślenia. Nie wiem, nie wiem, nie wiem:( 

Moje życie sercowe to pustka. Towarzyskie powoli też. Jakoś nie mam ochoty na imprezy teraz. Jestem zmęczona, nie mam z kim, cała moja generacja jest już w domu, a ja nie dogaduje się najlepiej z nowymi. Nie wiem czemu :( 

Buziaki dla tych, co jeszcze to czytają :)

środa, 26 września 2012

Today is not about who you want to be. Its all about who you really are.

jak można się domyśleć głownym tematem tego postu(posta?) będą moje urodziny  :D
Po pierwsze, dziękuję czytelnikom za smsowe oraz mailowe życzenia. Otwierając skrzynkę 20 września otrzymałam 8 maili urodzinowych i patrząc na telefon - 3 smsy. Dziękuję! :)

Mam już 20 lat. To jest takie... nierealne? Niemożliwe? Pamiętam, jak zakładałam bloga... To było prawie dwa lata temu... Matko! Jak ten czas leci... Jestem stara! :)

Co się działo... Czwartek, wyjscie do naszego ulubionego baru. Ale tylko na godzinkę. Potem dwie, a potem... Aaa! Za cztery minuty ostatni pociąg do domu. Uff. Zdążyłam!

Piątek, sobota, niedziela pozostaną w mojej pamięci na zawsze. Nie chce pisać, ze mnie zmienily, ale dały mi coś takiego... Coś, co sprawia, ze się śmieje... Poznałam kogoś, ale ten ktoś był w Zurichu tylko na weekend. Normalnie mieszka w Stanach. Ale ten ktoś pokazał mi, że będąc sobą, nie odstawioną, po prostu codzienną sobą jestem kimś wyjatkowym. Bo każdy z nas będąc sobą jest jedynym w swoim rodzaju.

A tytuł posta? To hasło nadane mojemu urodzinowemu weekendowi:)

Buziaki :)

piątek, 14 września 2012

Uświadomienie

Za 6 dni bedę miała 20 lat. Kolejna ważna data mojego życia. 

Chyba powinnam zacząć od tego, ze jestem tak wdzięczna losowi, że nie mogę tego wyrazić słowami. Lipiec 2011 byłam zakompleksiona dziewczyną marzącą o tym, by zwiedzać świat. Piszącą opowiadania w pokoju, marząca o tym, by jej głos zaistniał w radiu. Gdziekolwiek. Z lekką nadwagą. Zaczęła się moja przemiana. Tak, wiem, to brzmi jak puste frazesy. Ale to prawda. 

W 20 latach mojego życia w życiu nie byłam tak szczęśliwa. Ciesząca się z tego, co mam. Co robię. Co mnie otacza. Już nie uciekam od lustra. Teraz patrząc w lustro się uśmiecham. Nie jestem ideałem, ale jestem sobą. Nie oszukuje ludzi jaka jestem. Po prostu jestem. Szwajcario, dziękuje. 

Co dalej? u cioci było super... Myślę, ze nastepnym krokiem w mojej karierze bedzie przeprowadzka do St. Gallen. I zostanie tam.

niedziela, 9 września 2012

Czyste szaleństwo

Czyste szaleństwo, praca po 13 godzin dziennie. Tak to jest jak jest sie z hostka w ciągu tygodnia samą. I jeszcze, jak ona zlamała jedną nogę, a drugą skręciła. Jeszcze byłam u lekarza/szpitalu. Przemęczenie+infekcja oka. Boże... Mam teraz tydzien wolnego i nie mogę się bardziej cieszyć, bo padam na twarz, jestem okropnie zmęczona...
"Mój rzut", czyli au pair 2011-2012 już wróciły do domu. 80% z nich. I tak za nimi tęsknie. Ostatni rok był fantastyczny, ale teraz zostałam... Sama. To dziwne uczucie. Ale cóż, jak się w pracy uspokoi, to poznam nowych ludzi.
Teraz przede mną pare dni w Austrii, Niemczech, Schwyz. Okazało się, że mam tu ciocię, która jest dość fajną osobą. PRzyjechała do Szwajcarii jak miala 19 lat, jest już tu ponad 25 lat. Wow.
Trzymajcie się!

czwartek, 23 sierpnia 2012

Update!

B.
Od dziś to moja ulubiona litera w alfabecie
B oznacza mozliwość zostania w Szwajcarii na 5 lat.
Tak, dostałam ten permit. Szczesliwego dnia 20 sierpnia. Myslalam, ze tak późno i że  szans nie ma... A tu proszę, pozwolenie B należy do mnie! :)

Mieszkam z nową rodzinką juz prawie miesiąc(3 i pół tygodnia). Jest super. Nie wiem, czemu mam takie szczeście. Pracuje z jednym dzieciaczkiem. Młody jest fajny, sporych rozmiarów jak na takiego malucha no i mało problematyczny.
Hostka jest super, mamy rozmowy przy herbacie wieczorami.
Host też jest fajny, rzeczowy.
Ona Amerykanka, On Włoch. Młody ma to włoskie spojrzenie.

No i ten Uetikon to wioska, ale fajna wioska, przynajmniej zaoszczędze troche kasy :)
moj pokoj to pobojowisko, bo jeszcze się nei rozpakowałam. Rok to jednak sporo.

Moi drodzy... W życiu należy mieć cel. Bo jak go osiągniecie, to będzie super! To uczucie, ze się udało... Coś jeszcze? Tak! Wierzcie w siebie. Bo warto :)

Pozdrawiam Was wszystkich!(co jeszcze czytaja te wypociny) :)

środa, 25 lipca 2012

Natalia się przeprowadza

2 pełne walizki, 3 duże torby. I wciąż za mało.
Moje Szwajcarskie życie toczy się nadal. Jutro przeprowadzam się do Uetikonu. Małej wioski, 2 minut od centrum Zurichu. Czyli nie tak źle:) Umowa podpisana, pozwolenie załatwione. Jak to powiedziała Pani z gemeinde: Witamy pierwszą Polkę w Uetikonie. :)
Po roku gadania tylko po niemiecku przyszedł czas na rok rozmów TYLKO po angielsku. Ale co tam :) Przeżyje, w koncu angielski na C1 mam :) Niemiecki będzie po godzinach :)
No dobra, fewor przygotowan do przeprowadzki.
Do następnego razu! :)

wtorek, 17 lipca 2012

Natalia zostaje w Szwajcarii

Zostaje. Nie dostałam się na studia. NAwet na germanistykę mnie nie chcą. Lepiej dla mnie. Spędze rok na nauce języka, aż w koncu nie pojde do szkoły tutaj. Wszędzie staram się szukać pozytywów. Tu także.
Jest jedna rodzina mną zainteresowana. Mną, jako nianią. Dobry początek. Modlę się, by mnie chcieli. Jak podpiszę umowę napiszę tu wszystko.
Co do podróży: Kocham Austrię. Spędzilam 4 fanstyczne dni w Innsbrucku. Miasto samo w sobie piękna, a atmosfera... Ahh!
Dziś mija 11 miesięcy w Szwajcarii. Cóż... Niczego nie żałuje!

wtorek, 3 lipca 2012

...

Pisze tego posta i piszę...
Ale cierpię na jeden wielki brak czasu, objawiający się  ciągłym spoźnieniem i zabnieganiem. Co nowego? No cóż... Zostaje w Szwajcarii na kolejny rok(tym razem szukam pracy jako niania) i potem na całe życie. Licze, ze nauczę się niemieckiego na tyle dobrze, by zacząć studiować i (potem), by żyć tu. Polska... Cóż, ostatni pobyt zamknął wszystkie otwarte drzwi. Zobaczyłam, ile straciłam, ale także ile zyskałam. Ludzie się odwrócili, ale ci najwierniejsi zostali. I ich kocham najbardziej.
Podróżowałam sporo. Niemcy, Holandia, Belgia. Zobaczyłam Kolonię - miasto, które pokochałam od pierwszego wejrzenia.
Obiecuje, jutro napisze więcej. Ale teraz, realnie nie mam siły.
Ale chyba nikt tego już nie czyta, haha

czwartek, 19 kwietnia 2012

Głód podróży

Wiecie, ze jestem już 8 miesięcy w Szwajcarii?? Ano! Miałam plan, by zostać, ale on podupadł - nie znalazłam pracy. I mieszkania. Ale za to zaczynam studia. Myślę o prawie w Holandii a potem o Erazmusie w Szwajcarii. Szwajcaria jest moim domem. Swoją karierę wiążę z nią, a nie z Polską. Niestety dla moich najbliższych.
Mój podróżniczy plan na maj wygląda tak: 4 dni w Kolonii, 4 dni w Stuttgarcie i 2 tygodnie w Polsce. I co dalej? A, chata wolna przez tydzień. Wniosek? Nie pracuje!! :D W całym maju przepracuje 8 dni, haha :)
Zgubiłam telefon. Normalka, jesli o mnie chodzi. Ale za to poznałam siłę przyjaźni - przyjaźnie tutaj zawiązane są przyjaźniami na zawsze :) Moi przyjaciele uratowali moją Wielkanoc:)
Niedługo umieszcze zdjęcia pt. Nocne życie w Zurichu i okolicach :)

sobota, 7 kwietnia 2012

Wielkanoc

A raczej Wielkie nic. Miałam te 2 dni spędzić z S. Tak, wreszcie znaleźliśmy chwile dla siebie. Ja chciałam go przedstawić moim przyjaciołom itp. Ale cóż... Jak się okazało wyjście i przygotowanie  do imprezy stało się ważniejsze niż spędzenie chwili ze mną. Tym oto sposobem. Wykreślam go. Po roku. To dla mnie koniec. Teraz pora na obiad w polskim towarzystwie bez zbędnych Szwajcarów i ludzi innej nacji :) teraz pora na gotowanie i szczęście :)
Wesołych Świąt Wielkiej Nocy dla Was wszystkich, co to czytają :)

piątek, 30 marca 2012

Keep on dancing till the world ends

Przede mną 31 godzinny dyżur-> nocka z dzieciaczkami.  Pozytywnie nastawiona jestem :)
Ostatnio mam mega dobry humor. Do końca kontraktu zostały mi 4 i pół miesiąca. Potem zaczynam moje prawdziwe, szwajcarskie życie - własne mieszkanie i praca jako full time nanny. Teraz czuje, że powrót do Polski to byłaby dla mnei najgorsza kara. Kocham Szwajcarię.
No i ostatnio strasznie chce mi się tańczyć. Wczoraj puściłam sobie na regulator "Party tunes" i zaczęłam tańczyć. Myślałam, ze na moim piętrze nikogo nie ma, a tu zza drzwi słyszę
Hostka: Ona jest najarana albo zakochana
Host: A może po prostu szczęśliwa?
Hostka: bo co? Pracuje w weekend z naszymi dziećmi?
Host: No to rzeczywiście, jest najarana.
A ja mam po prostu dobry humor i chce mi się tańczyć :)

 Moja najmłodsza. Nie wierzę, ze jak tu przyjechałam, to ona ledwo co raczkowała, nie mówiła, a teraz biega i mówi pojedyńcze słowa
 Średnia. Słodka <3

 Gdzies przy Bellevue
 Dziwny kształt Szwajcarskiej truskawki
 Piknik, czyli bałagan roku :D
 Drużyna Polsko-Niederlandzka - Karolina z Nienke
 Polska- Holandia - Anglia(Szkocja):
 Słowacja - Polska - Szkocja. Wiatr na tym zdjęciu zrobił mi ładny ciążowy brzuszek
 A Tu nawet większy :D






Także tego, to tyle. Buziaki! :)

czwartek, 22 marca 2012

Odmiana

Wiosna zawitała we mnie :) Drastycznie ścięłam włosy(mam teraz fryzurę a la bob), a do garderoby wprowadziłam czarną i ciemnoniebieską marynarkę. Nie maluje się na czarno tylko na lekki bez. Lekki, naturalny makijaż. Uśmiecham się jak głupia. Szukam mieszkania, pracy jako niania i potem... Chyba pedagogika w Gdańsku. Plany się klarują. Czuje się szczęśliwa.
W ogóle mam teraz faze na fioletowy, niebieski itp. i na uśmiech. Śmieje się jak głupia. Ah, jaki mam dobry humor. Sama nie wiem dlaczego. Cóż, to pewnie wina wiosny :) Czas w pracy mija mi mega szybko. Dzieciaki cały dzień na dworze, w ogóle super :)
Z cyklu złote myśli Natalii i jej hostki
1)
N: A co jeśli spadnie?(a propo rocznej wspinającej się na regał)
H: Cóż, mam jeszcze 2 inne córki
2)
H: Natalia, co Ty masz taki dobry humor? Najarałaś się czy jak?
N: Niee... Po prostu mam dobty humor
H: Nie jesteś zakochana?
N: Moją jedyną miłością jest niemiecki
H: Najarałaś się
I jak ja mam nie kochać mojego życia

sobota, 10 marca 2012

nauczka

Za szybko przywiązuje się do ludzi i nazywam ich swoimi przyjaciółmi. Osoba, z którą w poprzednim roku spędzałam każdą wolną chwile... W tym(a minęły ponad 3 miesiące) widziałam się dwa, może trzy razy. Wnioski wyciągnięte. Mam w Polsce mam wspaniałych przyjaciół, którzy mnie nie opuszczą, nieważne jak daleko bym była! I żyje tą myślą. A tu? Jestem na drodze do dobrych znajomości, ale nie wydaje mi się, żeby były to przyjaźnie na całe życie... Chociaż kto wie :).
Pare dni temu waga pokazała kolejne 3 kg mniej. Mam czarną sukienkę i czerwone buty. Mam pewność siebie. Wniosek? 7 miesięcy za mną. CZuje się częscią miasta. Miasta, któe kocham i które daje mi szczęście. Zostaje tu. Tyle ile mogę. Wrócę na 3 lata do Polandii na licencjat i wracam. Pomyśli się:)
Przede mną night out - dobra zabawa w gronie Polek :)
Buziaki wszystki, co jeszcze czytają moje wypociny :)

wtorek, 28 lutego 2012

airplanes

Dawno się nie odzywałam, bo duzo się działo. Byłam w Polsce, odwiedziłam stare kąty, potęskniłam i wróciłam do SZwajcarii, gdzie teraz jest wiosna. 10 stopni na plusie, wszystko kwitnie i jest pieknie :)
Jeżeli chodzi o facetów, to moja głupota nie zna granic, moja podświadomość mi coś mówi, ale tego nie ogarniam. Bo śnił mi się Hiszpan dziś. I to też taki ładny sen, że jesteśmy parą itp. Ale wieści od niego żadnych. Chyba powinnam zamknąć ten rozdział. Ogółem przestać szukać miłości. Inaczej, ja jej nie szukam, ona po prostu mnie prześladuje. Może to dlatego, że potrzebuje kogoś, kto będzie przy mnie. Ale mam super przyjaciół, oni są przy mnie. Nie wiem...
Ktoś skory do pomocy?

wtorek, 14 lutego 2012

Google:D

Tak zostałam ostatnio nazwana :D Szukanie mieszkania, pracy jako niania, opiekowanie się dziećmi, ogarnianie życia to sporo.
Teraz chciałabym przedstawić temat: jak szukać rodziny na własną rękę?
Ja swoją wymarzoną rodzinkę znalazłam przez au pair world. Zajebiści ludzie :). Należy szukać poważnych ofert - najlepiej ze zdjęciami itp. I po wymianie pare maili poprosić o skypa. to wazne. ja miałam wiele rozmów przez skypa, ale w moim przypadku było to magiczne pyknięcie między mną i moją hostką. Dogadałyśmy się w pierwszej sekundzie.
Rodzina powinna przygotować i Wy nie powinnyście(powinniście) wysyłać im żadnych pieniędzy. Zero, null!!
No i ten tego... Jak coś więcej mi do głowy wpadnie, to napisze.

A tak poza tym to miłości nie ma, ale zawsze jest niemiecki :D

niedziela, 12 lutego 2012

somebody that i used to know...

Weekend dał mi się we znaki. Nie było aż tyle imprez, ale było swego rodzaju przebudzenie. Ścigam marzenia. Osoby, której nie pamiętam. CZemu i kiedy stało się to aż tak emocjonalne? Po prostu stało się. Nie lubię tego.
Nathalie wyjechała, a ja poczułam, że moja siostra wyjechała. Ale wróci. I zamieszkamy razem! :)
Plany na przyszłość - Szwajcaria, Szwajcaria i jeszcze raz Szwajcaria! Nauka języka i studia. To moje miejsce na ziemi :)
O facetach nie pisze, bo mi się niedobrze robi od problemów z nimi.

czwartek, 9 lutego 2012

est-ce fini?

Mój francuski umiera. Ale po kolei.
Znanie 3 języków obcych to ciężka sprawa. Kurczaki, znałam francuski. Znałam, teraz niemiecki wyparł francuski. Chyba, jak znajdę poważną pracę, to zapiszę się na kurs francuskiego. Taki raz w tygodniu, tylko gramatyka. Ale jestem dumna ze swojego niemieckiego - coraz więcej rozumiem, coraz więcej mowię. Moja pewność językowa się rozwija :)
Co do życia -cóż, nudy. ŻART. Błagam o nudne życie! :D Dziś jadę oglądać mieszkanie, gdzie mamy zamieszkać. Znaczy, jest za drogie, by tam zamieszkać, ale warto pójść i obejrzeć :) To nic nie kosztuje, haha :). Moje przyszłe współlokatorki zapowiadają się bardzo ciekawie. Nathalie jest strasznie podobna do mnie. Lubimy praktycznie to samo, mamy podobny rozmiar :). Zapisuję się do agencji niań i szukam pracy od wakacji.
Coś jeszcze? A, tak! Nieśmiertelny temat o tytule faceci - Szwajcar sobie o mnie przypomniał. Mimo tego, że usunęłam wszystkie drogi kontaktu, to on napisał mi w niedzielę smsa. I zaczeliśmy gadać, o tym, ze mam plan jaki mam, no i w ogóle. Ale teraz nie biorę tego aż tak do serca. Napisze - spoko - nie? Spoko. Już mania mi przeszła.
Hiszpan - bardzo fajny koleś, ale posiadający dziewczynę. W niedziele siedząc z nim zrozumiałam jedną rzecz - gdybym miała faceta. to chciałabym z nim spędzać czas, jak z nim. Oglądając film, gadając. Taka normalna, codzienna bliskość. Ale teraz... nie mam parcia na miłość. Teraz mam parcie na znalezienie pracy. I mieszkania. A to zapowiada się na dość długą walkę. Ale coś czuję, że wygram :)

środa, 25 stycznia 2012

Give your heart a break

To fantastyczne zdanie usłyszałam dziś od hostki. Ma racje. Powinnam przestać zamartwiać się, że faceci mnie nei chcą. Zdarza się. Ale tylko po to, by potem pojawił się ktoś wspaniały :)
Wczorajszy wieczór utwierdził mnie w przekonaniu, że Zurich zmienił mnie i moje życie. Mieliśmy małe spotkanie Polaków - Ja, Ola, Kinga, Karolina, i taki Tomasz. No tak. Tęskniłam za pogaduchami po polsku w dużych grupach, al teraz.... Mam wrażenie, że to stanie się to bardzo częste. Ba! Bardzo mi się to podobało. A potem poznałam zajebistych gejów. Czy już wspominałam, że ich kocham? A więc kocham ich miłością ogromną :D
Poczułam się super wracając do domu, kiedy w okolicach(4 km od mojego domku) zepsuł się ostatni tramwaj do mojego domu. Nie chciało mi się nic robić, więc co Natalia zrobiła? Poszła na piechotę, a po chwili dołączył do mnie jakiś koleś. Tak się miło gadało :) to chyba był szczyt. Bo jak rano wstałam, ogarnęłam się, spojrzałam w lustro i powiedziałam jedno: Jestem zajebista. A co potrzebuje do szczęścia? Niewiele. Potrzebuje mieć przy sobie wspaniałych ludzi. A tutaj zdecydowanie takich mam. Oni dają mi siłę! :)
Tak więc... Jestem ostatecznie gotowa zamknąć za sobą złe czasy, tj: zapominamy o tym co było negatywne. Przyszłość jawi się w jasnych barwach. Szarość odrzucamy na bok. Zurich jest tym, co potrzebowałam. Jak ktoś się pojawi w moim życiu - będzie fajnie. Jak nie? Mam super ludzi w około. Nie mogę tego stracić.
Koniec zamartwiania się! Jest cudnie! :)

czwartek, 19 stycznia 2012

Facetów, cześć 2

Oficjalnie zabijamy rozkminy w zarodku. Taka... Aborcja rozkmin? Hahaha.
Tak więc... Moje życie uczuciowe znów nabiera barw, haha. Po Szwajcarze pora na Hiszpana. Myślałam, ze pomaganie mu z polskim jest tylko na stopie uczuciowej, a tu co? ten mi pisze, że jestem atrakcyjna, mam ładne nogi. To ja myślałam, że on tak pisze, bo chce mnie pocieszyć po nieudanym Szwajcarze. A tu co?
A tu nic...

niedziela, 15 stycznia 2012

Prawda.

ja chyba naprawdę potrzebuję, aż ktoś mi powie coś prosto w twarz. Szczerze. A więc wczoraj zrozumiałam, że Szwajcar najzwyczajniej w świecie mnie olewa, a ja na siłę chce coś od niego. A sama nie wiem, czy tak naprawdę tego potrzebuję. Chce. Pragnę. Tu pojawia się problem. Bo ja naprawdę nie wiem, czy on mi się podoba. On po prostu po mojej "przemianie" był jedynym facetem, co zwrócił na mnie uwagę i to, możliwe, że mnie zmyliło. Tak więc... Powinnam grzecznie przestać o nim myśleć. Bo jeżeli facet chce, to zadzwoni, napisze, zrobi cokolwiek. Mam dosyć skakanie naokoło niego. Amen.
A tak w ogóle to Zurich to bardzo artystyczne miasto. Tylko tutaj można pójść do baru, zostać na koncercie, a potem usłyszeć Kazika :D <Malcziki :D>. Nie muszę chyba wspominać, ze trójka Polaków, która znalazła się w barze omal nie dostała orgazmu, hahaha :D ale się ucieszyłam, serio :).
W ogóle ostatni weekend to były mega akcje. Najpierw Karolina odebrała mnie z niemieckiego, zrobiła melinę z kibla w Macu(rozlewanie Martini i Sprita), podróż do baru, fajny koncert, zagadanie do 2 ludzi, z czego jeden okazał się Polakiem. Miło :) A Szwajcar, co był z nim to taki misio xD. Obudził we mnie matczyne uczucia i chciałam go cały czas przytulać, hihihihi :D
Potem, wraz z Karoliną musiałysmy czekać na autobus ponad 40 minut. Skończyło się wrapem z Maca i jakimś kolesiem, co dał nam 4 franki i zniżki do Maca, hahaha :D Faaaaaajnie :D
Sobota - Spotkanie z Kingą i Karoliną. Ubrudzenie butów na Limanhofie, huśtawki!! :D <czekam na zdjęcia :P> czekanie godziny w Voltaire, zjedzenie pysznej pizzy. Wieczorem - zajefajny koncert, ale wczesny powrót do domu, bo siły na nic nie miałyśmy po piątku, haha
A mi się z łóżka wyjść nie chce:(

środa, 11 stycznia 2012

W dni takie jak dziś...

... sącząc MArtini w barze studenckim, jedząc pizze na skwerze przy ETH, patrząc na panoramę Zurichu, która wyglądała przepięknie poczułam, że to miejsce, które kocham. Że kryzys minął. Że znów żyje. Bo to taka prawda: odżyłam tutaj, czy to się niektórym podoba, czy nie. Kocham to miasto, jego atmosferę. Uczę się. Chce tu zostać.
A teraz pora na telesfora, czyli Szwajcara. (i w tym momencie Karolina_Jadźka opuszcza mego bloga). Czatowałam z nim wczoraj do 2 w nocy. O dupie maryni pt. Jak on to bardzo lubi USA. Oczywiście nie napisałam mu, że mam coś do niego. Bo po co? Wolę się zadręczać. Agrr... Następnym razem poproszę 2x tequillę, internet i napiszę mu do jasnej anielki, że go lubię.
Cytat roku,
A(moja koleżanka): To proste. Jeśli facet przegląda twój profil, zdjęcia około, najlepiej po północy to oznacza jedno: facet robił sobie dobrze
Ja: Ale on przeglądał mój profil około 1
A: No to masz odpowiedź.
No i mój ulubiony fragment naszej rozmowy. FAcet uciekł, jak chciałam coś napisać:

Nathalie — 01:05
Haha, I know, I was joking  I really like talk with you 
Stefan — 01:12
Ok.  thanks you. I also like to talk with you. Your nice.
Nathalie — 01:16
Am I?  time goes faster on this sleepless night when I'm talking with you 
Stefan — 01:19
Yes i think so.  yes time goes very fast. But now i shout try to sleep. I need to get up at 5.

wtorek, 10 stycznia 2012

Ja. Oni. On. Szczerość

Szczera być potrafię. Otwarta być potrafię. Uśmiechać się potrafię. Ale, cholera, myśleć nie potrafię. Racjonalna być nie potrafię. Romantyczna za to tak. Marząca i nie myśląca... Bojąca się tego, co ludzie powiedzą. Boję się samej siebie. 
Bo jak może się podobać facet, którego poznało się przez internet? Którego widziało się 2 razy w życiu.? Wiadomo, to ja - Za dużo myśląca Natalia. Za dużo analizująca. Albo po prostu to jedyny facet, co okazał mi zainteresowanie tutaj. Na trzeźwo. Albo po prostu. Chce na siłę zapełnić lukę w moim sercu, a on był pierwszym, co się pojawił? I możliwe jest to, że nic nie czuje... Nie wiem. Muszę posiedzieć i pomedytować.
Co do mojego au pair'owskiego życia... Jestem z siedmiolatką, bo moja host mama, Louise i Maria są w Niemczech. Jest spoko, mała potrafi się sobą zająć. Dużo gramy. Z nią od zawsze było mi najciężej się dotrzeć. Ale taki czas, jaki mamy teraz, jest w sam raz, by się najlepiej poznać. Ona ma bardzo silny charakterek. Silna kobieta z niej wyrośnie. Nie to, co ze mnie -.-

niedziela, 8 stycznia 2012

Zabijcie mnie, proszę!

Długo nie pisałam. Nie miałam weny/ochoty. Nie będę pisała o Sylwku, bo chce o nim zapomnieć, a raczej o moim zranionym sercu. Nie wiem, czemu facet, który mnie aż tak zranił cały czas ma miejsce w moim sercu i każda wzmianka o nim powoduje, że jest mi niedobrze. Smutno. Że czuję się jak ostatnia idiotka, bo wciąż mam do niego uczucia. Jebana romantyczka ze mnie. Nienawidzę siebie za to. Chciałabym być taka jak moje koleżanki - bawic się facetami itp. Ale tego nie potrafię. Głupia jestem.
Nie dzieje się dobrze - w poprzednim tygodniu umarł mój dziadek. Nie mogłam przylecieć do Polski... Trochę mi smutno z tego powodu, ale cóż. Sama zdecydowałam sie na takie życie. Poza Polską. Daje mi to szczęście - coraz bardziej planuję zostać w Szwajcarii na dłużej. Nie mam parcia na studia. Czemu? Bo nie czuję się na to gotowa. Co mogłabym studiować? Anglistykę? I co dalej? Szefowa kasy w Macu? Czy może Szwajcaria - jeszcze 2 lata, zapisanie się na uniwerek, znalezienie normalnej pracy? Bo jak patrzę na moją kuzynkę - ukończone studia na SGHu i teraz pracuje jako kelnerka w Szkocji... Nie wiem. Szwajcarię kocham. Wyleczyła moje złamane serce, pomogła mi schudnąć, z miesiąca na miesiąc robię małe postępy, jeżeli chodzi o bycie odważniejszą. Minimalne, ale robię.
Co ze Szwajcarem... Zaprosił na obiad, po czym odwołał. Wczoraj przypadkiem zobaczyłam go w Rapperswil. Przedwczoraj mi się śnił. To był miły sen. Obudziłam się, chciałam się przytulić do niego, a zobaczyłam, ze jestem sama w moim aupair'owskim łóżku. Wiecie jak to się nazywa? Pragnienie miłości. Jestem ukierunkowana na to, by kogoś kochać i być kochaną. Brak tego zabija mnie. Czemu? Bo czuję się samotna. Smutna. Bo chce mieć to nudne życie. Czuje, że jestem żałosna. Bo ta potrzeba... Nie wiem. Poza tym - jak może mi się podobać facet, którego widziałam 2 razy w moim życiu? Z którym tylko czatuje - niby przeszliśmy na telefony, ale on tego nie używa. Czuję się... dziwnie. Bo przecież moje przyjaciółki mówią mi - on nie jest tego wart. A ja? Głupia. Idiotka. Facet mi się podoba.
Powinnam chyba dać sobie spokój.
Amen.