Chyba powinnam zacząć od tego, ze jestem tak wdzięczna losowi, że nie mogę tego wyrazić słowami. Lipiec 2011 byłam zakompleksiona dziewczyną marzącą o tym, by zwiedzać świat. Piszącą opowiadania w pokoju, marząca o tym, by jej głos zaistniał w radiu. Gdziekolwiek. Z lekką nadwagą. Zaczęła się moja przemiana. Tak, wiem, to brzmi jak puste frazesy. Ale to prawda.
W 20 latach mojego życia w życiu nie byłam tak szczęśliwa. Ciesząca się z tego, co mam. Co robię. Co mnie otacza. Już nie uciekam od lustra. Teraz patrząc w lustro się uśmiecham. Nie jestem ideałem, ale jestem sobą. Nie oszukuje ludzi jaka jestem. Po prostu jestem. Szwajcario, dziękuje.
Co dalej? u cioci było super... Myślę, ze nastepnym krokiem w mojej karierze bedzie przeprowadzka do St. Gallen. I zostanie tam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz