Założyłam dziennik. Powróciłam do tego. Kocham pisać, ale nie odpowiada mi opcja komputerowa. Oh, jak ja bym chciała mieć maszynę do pisania! Taką starą. Naprawdę, czuję jakbym urwała się z lat 20. Pisze w takim starym zeszycie.
Co do mojego wyjazdu - codziennie wpatruje się w bilety i odliczam dni. A zostało mi ich... hmm... 134. Strasznie dużo. 19 tygodni i jeden dzień. Wow. Do tego za oknem wiosna;) uwielbiam siedzieć na ogrodzie i wpatrywać się w chmury. Wiem, że to dziecinne, ale odstresowywuje się wtedy. Widzę, jaki świat jest piękny i to doceniam. Uwielbiam wiosnę. Lato też. Jesień mniej. A zimę kocham! Jest wtedy tak biało i bajkowo. Chyba cały czas jestem dzieckiem! To chyba przez to, że tyle czasu spędzam z dziećmi:)
Co to jest? Dziwne uczucie w żołądku, bicie serca. Uśmiech przez cały tydzień? Cholera. Nakręciłam się, chyba! A nie mogę! Co z moim postanowieniem: no more boys? A miało być tak pięknie. Aż tu nagle niczym Filip z Konopii wyskoczył Eli. Nie, nie mówię, że jest zły, jest fantastyczny. Kocham z nim rozmawiać i czekam, by z nim porozmawiać.
Ok. To moment, w którym powinnam przestać o nim myśleć.
ooo fajnie. :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, zeby udało ci się zrealizowac wszystkie plany!:)
OdpowiedzUsuń