piątek, 13 maja 2011

koniec z numercją

Po tym, co stało sie z bloggerem, mój blog totalnie zwariował. W każdym bądź razie dziś jest 95 dzień. Zero zmian. Pan X jak nie odpuszczał, ale po radykalnej zmianie chyba odpuści.
Zastanawiało mnie, dlaczego piszę opowiadania. Chyba znalazłam odpowiedź: Piszę, kiedy mam zły humor. Wtedy moje bohaterowie stają się szczęśliwi. I ja też. Nauczyłam się pisać. Pisarką nie będę, ale kto wie, może ktoś kiedyś zaśpiewa moje teksty??:) Chciałabym.
Czasami życie jest nie fair, ale nie pozwólmy, by to nas zatrzymalo. Szczęście jest dla każdego. Zapytacie, kto mądry to powiedział. Odpowiedź brzmi: 5- letnie dziecko, mój były sąsiad, którym hobbystycznie się zajmowałam. Byłam dziś u tej rodzinki. Mały jest słodki. Od razu wlazł mi na kolana i nie chciał zejść. W ogóle był dziś taki kochany, ten mój diabełek:) Może tylko wygląda jak aniołek - blond loczki, ale jego ciemne oczka pokazują jego charakter :D Widać, że planuje coś przeskrobać.
Jak wspomniałam w poprzednim poście, który został usunięty - Ursula do mnie napisała. Dzieci zrobiły jej piękny prezent na dzień matki - w Szwajacarii jest wcześniej - sniadanie i kartkę namalowaną przez dzieci. Słodkie. i jeszcze przesłali mi zdjęcia. Ja im odpisałam, że miałam kryzys - bałam się, że nie dam rady itp., że mała połknie klocki lego itp. Na to ona: We don't have any lego. Od razu mi się humor polepszył. I same zdjęcia. Zapowiada się fantastyczny czas. Przede mną  tylko ustne angielskie i pisemny( i ustny) francuski, więc z górki. A co 5 dni po ustnym francuskim? Ladies trip! Kupiłyśmy bilety na pociąg, zadzwoniłyśmy na wieś mówiąc, że przyjeżdzamy. Jak sobie pomyślę, że wracam do miejsca, gdzie spędziłam większość wakacji w dzieciństwie, uśmiecham się. Tyle się zmieniło. Co prawda bylam tam rok temu, ale... No właśnie. Dojrzałam. Nie jade, jako płochliwy kot, ale jako osoba, która już wie, czego chce. To jest piękne. Świadomośc tego, kim się jest. Kim jestem? Natalią, która ma już jakieś małe plany. Może potem urosną większe? Narazie wystarczy mi świadomość roku w Szwajcarii i wakacji z koleżankami. Więcej nie potrzebuje. I nie chce. Staram się  być szczęśliwa. Złapać swój moment. I chyba mi to wychodzi:)

1 komentarz:

  1. mi też usunęli parę postów. masakra! ale kochaną masz rodzinkę w tej Szwajcarii. Moja zapowiada się też słodko. Ale zobaczymy

    OdpowiedzUsuń