Długo mnie tu nie było. Ale cóż... Takie życie! :) Sporo roboty, bo hostka wyjechała na trasę po Azji - teraz powinna być w Pekinie :). Ale była szczęśliwa, że jedzie! A ja z nią, bo szczęśliwa host mama, to zajebista sprawa.
W ogóle nie czuję się tu jako pracownik. Tylko jako młodsza siostra hostki, a starsza dzieciaków. No serio - która hostka pójdzie na zakupy i kupi swojej au pair ubrania, bo "nie mogła się powstrzymać". A tydzień później daje bilety na pociąg do Warszawy. Uwielbiam ją. Chce, bym została na drugi rok. Odpowiedz jest tylko jedna: Tak, zostaje. Ale mam ją dać w grudniu lub styczniu. Ale już wiem. Za mocno kocham te dzieciaki i Zurich, by stąd odejść. Zurich jest miejscem, w którym czuję, że żyje. Jestem szczęśliwa, mimo tego, że zmęczona. JEstem tu 2 i pół miesiąca. Dokłądnie 11 tygodni:).
Przed wyjazdem jako au pair nie akceptowałam siebie. Wszystkim mówiłam, że czuje się dobrze w swoim rozmiarze 48. Nie, nie akceptowałam się. Teraz schudłam. Noszę spodnie rozmiaru L i bluzki rozmiaru 40- 42. CZuje się dobrze. To się nazywa akceptacja. Bo przebywam z ludźmi, którzy mnie akceptują.
Styl mi się zmienił - noszę sukienki itp. Długie t-shirty w ciemnych kolorach. Mój "polski" styl przestał istnieć. Zaczęłam nosić rzeczy, których nigdy wcześniej bym nie założyła. Lubię to:). Lubię siebie. To naprawdę sporo, po tym, co przeszłam. Akceptacja siebie to sukces. Ja go osiągnęłam. Bo jeśli akceptujesz siebie, to inni akceptują Ciebie. A jeśli zamkniesz się w sobie - nie ma szans na nowe znajomości.
Piosenka, którą uwielbiam <3: http://www.youtube.com/watch?v=a28s_wyqkyc&feature=share
Super, że Ci się tam podoba, i w ogóle masz tam super! :) Twoja hostka rzeczywiście musi być świetna! :) Czyli studia odkładasz na jeszcze później, czy może myślisz o studiach tam? Nie wiem jak to wygląda :)
OdpowiedzUsuńświetny post. a ja przytyłam i brakuje mi kasy na ubrania :/
OdpowiedzUsuń