To fantastyczne zdanie usłyszałam dziś od hostki. Ma racje. Powinnam przestać zamartwiać się, że faceci mnie nei chcą. Zdarza się. Ale tylko po to, by potem pojawił się ktoś wspaniały :)
Wczorajszy wieczór utwierdził mnie w przekonaniu, że Zurich zmienił mnie i moje życie. Mieliśmy małe spotkanie Polaków - Ja, Ola, Kinga, Karolina, i taki Tomasz. No tak. Tęskniłam za pogaduchami po polsku w dużych grupach, al teraz.... Mam wrażenie, że to stanie się to bardzo częste. Ba! Bardzo mi się to podobało. A potem poznałam zajebistych gejów. Czy już wspominałam, że ich kocham? A więc kocham ich miłością ogromną :D
Poczułam się super wracając do domu, kiedy w okolicach(4 km od mojego domku) zepsuł się ostatni tramwaj do mojego domu. Nie chciało mi się nic robić, więc co Natalia zrobiła? Poszła na piechotę, a po chwili dołączył do mnie jakiś koleś. Tak się miło gadało :) to chyba był szczyt. Bo jak rano wstałam, ogarnęłam się, spojrzałam w lustro i powiedziałam jedno: Jestem zajebista. A co potrzebuje do szczęścia? Niewiele. Potrzebuje mieć przy sobie wspaniałych ludzi. A tutaj zdecydowanie takich mam. Oni dają mi siłę! :)
Tak więc... Jestem ostatecznie gotowa zamknąć za sobą złe czasy, tj: zapominamy o tym co było negatywne. Przyszłość jawi się w jasnych barwach. Szarość odrzucamy na bok. Zurich jest tym, co potrzebowałam. Jak ktoś się pojawi w moim życiu - będzie fajnie. Jak nie? Mam super ludzi w około. Nie mogę tego stracić.
Koniec zamartwiania się! Jest cudnie! :)
środa, 25 stycznia 2012
czwartek, 19 stycznia 2012
Facetów, cześć 2
Oficjalnie zabijamy rozkminy w zarodku. Taka... Aborcja rozkmin? Hahaha.
Tak więc... Moje życie uczuciowe znów nabiera barw, haha. Po Szwajcarze pora na Hiszpana. Myślałam, ze pomaganie mu z polskim jest tylko na stopie uczuciowej, a tu co? ten mi pisze, że jestem atrakcyjna, mam ładne nogi. To ja myślałam, że on tak pisze, bo chce mnie pocieszyć po nieudanym Szwajcarze. A tu co?
A tu nic...
Tak więc... Moje życie uczuciowe znów nabiera barw, haha. Po Szwajcarze pora na Hiszpana. Myślałam, ze pomaganie mu z polskim jest tylko na stopie uczuciowej, a tu co? ten mi pisze, że jestem atrakcyjna, mam ładne nogi. To ja myślałam, że on tak pisze, bo chce mnie pocieszyć po nieudanym Szwajcarze. A tu co?
A tu nic...
niedziela, 15 stycznia 2012
Prawda.
ja chyba naprawdę potrzebuję, aż ktoś mi powie coś prosto w twarz. Szczerze. A więc wczoraj zrozumiałam, że Szwajcar najzwyczajniej w świecie mnie olewa, a ja na siłę chce coś od niego. A sama nie wiem, czy tak naprawdę tego potrzebuję. Chce. Pragnę. Tu pojawia się problem. Bo ja naprawdę nie wiem, czy on mi się podoba. On po prostu po mojej "przemianie" był jedynym facetem, co zwrócił na mnie uwagę i to, możliwe, że mnie zmyliło. Tak więc... Powinnam grzecznie przestać o nim myśleć. Bo jeżeli facet chce, to zadzwoni, napisze, zrobi cokolwiek. Mam dosyć skakanie naokoło niego. Amen.
A tak w ogóle to Zurich to bardzo artystyczne miasto. Tylko tutaj można pójść do baru, zostać na koncercie, a potem usłyszeć Kazika :D <Malcziki :D>. Nie muszę chyba wspominać, ze trójka Polaków, która znalazła się w barze omal nie dostała orgazmu, hahaha :D ale się ucieszyłam, serio :).
W ogóle ostatni weekend to były mega akcje. Najpierw Karolina odebrała mnie z niemieckiego, zrobiła melinę z kibla w Macu(rozlewanie Martini i Sprita), podróż do baru, fajny koncert, zagadanie do 2 ludzi, z czego jeden okazał się Polakiem. Miło :) A Szwajcar, co był z nim to taki misio xD. Obudził we mnie matczyne uczucia i chciałam go cały czas przytulać, hihihihi :D
Potem, wraz z Karoliną musiałysmy czekać na autobus ponad 40 minut. Skończyło się wrapem z Maca i jakimś kolesiem, co dał nam 4 franki i zniżki do Maca, hahaha :D Faaaaaajnie :D
Sobota - Spotkanie z Kingą i Karoliną. Ubrudzenie butów na Limanhofie, huśtawki!! :D <czekam na zdjęcia :P> czekanie godziny w Voltaire, zjedzenie pysznej pizzy. Wieczorem - zajefajny koncert, ale wczesny powrót do domu, bo siły na nic nie miałyśmy po piątku, haha
A mi się z łóżka wyjść nie chce:(
A tak w ogóle to Zurich to bardzo artystyczne miasto. Tylko tutaj można pójść do baru, zostać na koncercie, a potem usłyszeć Kazika :D <Malcziki :D>. Nie muszę chyba wspominać, ze trójka Polaków, która znalazła się w barze omal nie dostała orgazmu, hahaha :D ale się ucieszyłam, serio :).
W ogóle ostatni weekend to były mega akcje. Najpierw Karolina odebrała mnie z niemieckiego, zrobiła melinę z kibla w Macu(rozlewanie Martini i Sprita), podróż do baru, fajny koncert, zagadanie do 2 ludzi, z czego jeden okazał się Polakiem. Miło :) A Szwajcar, co był z nim to taki misio xD. Obudził we mnie matczyne uczucia i chciałam go cały czas przytulać, hihihihi :D
Potem, wraz z Karoliną musiałysmy czekać na autobus ponad 40 minut. Skończyło się wrapem z Maca i jakimś kolesiem, co dał nam 4 franki i zniżki do Maca, hahaha :D Faaaaaajnie :D
Sobota - Spotkanie z Kingą i Karoliną. Ubrudzenie butów na Limanhofie, huśtawki!! :D <czekam na zdjęcia :P> czekanie godziny w Voltaire, zjedzenie pysznej pizzy. Wieczorem - zajefajny koncert, ale wczesny powrót do domu, bo siły na nic nie miałyśmy po piątku, haha
A mi się z łóżka wyjść nie chce:(
środa, 11 stycznia 2012
W dni takie jak dziś...
... sącząc MArtini w barze studenckim, jedząc pizze na skwerze przy ETH, patrząc na panoramę Zurichu, która wyglądała przepięknie poczułam, że to miejsce, które kocham. Że kryzys minął. Że znów żyje. Bo to taka prawda: odżyłam tutaj, czy to się niektórym podoba, czy nie. Kocham to miasto, jego atmosferę. Uczę się. Chce tu zostać.
A teraz pora na telesfora, czyli Szwajcara. (i w tym momencie Karolina_Jadźka opuszcza mego bloga). Czatowałam z nim wczoraj do 2 w nocy. O dupie maryni pt. Jak on to bardzo lubi USA. Oczywiście nie napisałam mu, że mam coś do niego. Bo po co? Wolę się zadręczać. Agrr... Następnym razem poproszę 2x tequillę, internet i napiszę mu do jasnej anielki, że go lubię.
Cytat roku,
A(moja koleżanka): To proste. Jeśli facet przegląda twój profil, zdjęcia około, najlepiej po północy to oznacza jedno: facet robił sobie dobrze
Ja: Ale on przeglądał mój profil około 1
A: No to masz odpowiedź.
No i mój ulubiony fragment naszej rozmowy. FAcet uciekł, jak chciałam coś napisać:
A teraz pora na telesfora, czyli Szwajcara. (i w tym momencie Karolina_Jadźka opuszcza mego bloga). Czatowałam z nim wczoraj do 2 w nocy. O dupie maryni pt. Jak on to bardzo lubi USA. Oczywiście nie napisałam mu, że mam coś do niego. Bo po co? Wolę się zadręczać. Agrr... Następnym razem poproszę 2x tequillę, internet i napiszę mu do jasnej anielki, że go lubię.
Cytat roku,
A(moja koleżanka): To proste. Jeśli facet przegląda twój profil, zdjęcia około, najlepiej po północy to oznacza jedno: facet robił sobie dobrze
Ja: Ale on przeglądał mój profil około 1
A: No to masz odpowiedź.
No i mój ulubiony fragment naszej rozmowy. FAcet uciekł, jak chciałam coś napisać:
Nathalie — 01:05
Haha, I know, I was joking I really like talk with you
Stefan — 01:12
Ok. thanks you. I also like to talk with you. Your nice.
Nathalie — 01:16
Am I? time goes faster on this sleepless night when I'm talking with you
Stefan — 01:19
Yes i think so. yes time goes very fast. But now i shout try to sleep. I need to get up at 5.
wtorek, 10 stycznia 2012
Ja. Oni. On. Szczerość
Szczera być potrafię. Otwarta być potrafię. Uśmiechać się potrafię. Ale, cholera, myśleć nie potrafię. Racjonalna być nie potrafię. Romantyczna za to tak. Marząca i nie myśląca... Bojąca się tego, co ludzie powiedzą. Boję się samej siebie.
Bo jak może się podobać facet, którego poznało się przez internet? Którego widziało się 2 razy w życiu.? Wiadomo, to ja - Za dużo myśląca Natalia. Za dużo analizująca. Albo po prostu to jedyny facet, co okazał mi zainteresowanie tutaj. Na trzeźwo. Albo po prostu. Chce na siłę zapełnić lukę w moim sercu, a on był pierwszym, co się pojawił? I możliwe jest to, że nic nie czuje... Nie wiem. Muszę posiedzieć i pomedytować.
Co do mojego au pair'owskiego życia... Jestem z siedmiolatką, bo moja host mama, Louise i Maria są w Niemczech. Jest spoko, mała potrafi się sobą zająć. Dużo gramy. Z nią od zawsze było mi najciężej się dotrzeć. Ale taki czas, jaki mamy teraz, jest w sam raz, by się najlepiej poznać. Ona ma bardzo silny charakterek. Silna kobieta z niej wyrośnie. Nie to, co ze mnie -.-
niedziela, 8 stycznia 2012
Zabijcie mnie, proszę!
Długo nie pisałam. Nie miałam weny/ochoty. Nie będę pisała o Sylwku, bo chce o nim zapomnieć, a raczej o moim zranionym sercu. Nie wiem, czemu facet, który mnie aż tak zranił cały czas ma miejsce w moim sercu i każda wzmianka o nim powoduje, że jest mi niedobrze. Smutno. Że czuję się jak ostatnia idiotka, bo wciąż mam do niego uczucia. Jebana romantyczka ze mnie. Nienawidzę siebie za to. Chciałabym być taka jak moje koleżanki - bawic się facetami itp. Ale tego nie potrafię. Głupia jestem.
Nie dzieje się dobrze - w poprzednim tygodniu umarł mój dziadek. Nie mogłam przylecieć do Polski... Trochę mi smutno z tego powodu, ale cóż. Sama zdecydowałam sie na takie życie. Poza Polską. Daje mi to szczęście - coraz bardziej planuję zostać w Szwajcarii na dłużej. Nie mam parcia na studia. Czemu? Bo nie czuję się na to gotowa. Co mogłabym studiować? Anglistykę? I co dalej? Szefowa kasy w Macu? Czy może Szwajcaria - jeszcze 2 lata, zapisanie się na uniwerek, znalezienie normalnej pracy? Bo jak patrzę na moją kuzynkę - ukończone studia na SGHu i teraz pracuje jako kelnerka w Szkocji... Nie wiem. Szwajcarię kocham. Wyleczyła moje złamane serce, pomogła mi schudnąć, z miesiąca na miesiąc robię małe postępy, jeżeli chodzi o bycie odważniejszą. Minimalne, ale robię.
Co ze Szwajcarem... Zaprosił na obiad, po czym odwołał. Wczoraj przypadkiem zobaczyłam go w Rapperswil. Przedwczoraj mi się śnił. To był miły sen. Obudziłam się, chciałam się przytulić do niego, a zobaczyłam, ze jestem sama w moim aupair'owskim łóżku. Wiecie jak to się nazywa? Pragnienie miłości. Jestem ukierunkowana na to, by kogoś kochać i być kochaną. Brak tego zabija mnie. Czemu? Bo czuję się samotna. Smutna. Bo chce mieć to nudne życie. Czuje, że jestem żałosna. Bo ta potrzeba... Nie wiem. Poza tym - jak może mi się podobać facet, którego widziałam 2 razy w moim życiu? Z którym tylko czatuje - niby przeszliśmy na telefony, ale on tego nie używa. Czuję się... dziwnie. Bo przecież moje przyjaciółki mówią mi - on nie jest tego wart. A ja? Głupia. Idiotka. Facet mi się podoba.
Powinnam chyba dać sobie spokój.
Amen.
Nie dzieje się dobrze - w poprzednim tygodniu umarł mój dziadek. Nie mogłam przylecieć do Polski... Trochę mi smutno z tego powodu, ale cóż. Sama zdecydowałam sie na takie życie. Poza Polską. Daje mi to szczęście - coraz bardziej planuję zostać w Szwajcarii na dłużej. Nie mam parcia na studia. Czemu? Bo nie czuję się na to gotowa. Co mogłabym studiować? Anglistykę? I co dalej? Szefowa kasy w Macu? Czy może Szwajcaria - jeszcze 2 lata, zapisanie się na uniwerek, znalezienie normalnej pracy? Bo jak patrzę na moją kuzynkę - ukończone studia na SGHu i teraz pracuje jako kelnerka w Szkocji... Nie wiem. Szwajcarię kocham. Wyleczyła moje złamane serce, pomogła mi schudnąć, z miesiąca na miesiąc robię małe postępy, jeżeli chodzi o bycie odważniejszą. Minimalne, ale robię.
Co ze Szwajcarem... Zaprosił na obiad, po czym odwołał. Wczoraj przypadkiem zobaczyłam go w Rapperswil. Przedwczoraj mi się śnił. To był miły sen. Obudziłam się, chciałam się przytulić do niego, a zobaczyłam, ze jestem sama w moim aupair'owskim łóżku. Wiecie jak to się nazywa? Pragnienie miłości. Jestem ukierunkowana na to, by kogoś kochać i być kochaną. Brak tego zabija mnie. Czemu? Bo czuję się samotna. Smutna. Bo chce mieć to nudne życie. Czuje, że jestem żałosna. Bo ta potrzeba... Nie wiem. Poza tym - jak może mi się podobać facet, którego widziałam 2 razy w moim życiu? Z którym tylko czatuje - niby przeszliśmy na telefony, ale on tego nie używa. Czuję się... dziwnie. Bo przecież moje przyjaciółki mówią mi - on nie jest tego wart. A ja? Głupia. Idiotka. Facet mi się podoba.
Powinnam chyba dać sobie spokój.
Amen.
Subskrybuj:
Posty (Atom)