Jak żyć? Nie wiem, co się dzieje...
Zacznę od dzieci. Wychwalane przeze mnie maluchy zamieniły się w potwory. Krzyczące, niemiłe, niesłuchające itp. a ja tylko chciałam pomóc mojej hostce... Serio, popłakałam się po wszystkim. Miałam ochotę uciec i uciekłam do lasu, na spacer. Byłam smutna. Zła. Zdołowana.
Wróciłam, Szwajcar się odezwał. Napisałam mu, zę jestem zla i przeprosiłam, ze go obarczam problemami. To on, że mam go obarczać. I że chce sie spotkac na kawę. I w tym momencie Natalia zaczęła skakać ze szczęścia. Spotkaliśmy się i znów mam mętlik w głowie... Ratunku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz