środa, 1 maja 2013

Anything could happen...

Wydaje mi się, że ja mam naprawdę nieograniczony limit szczęścia, jeśli chodzi o życie w Szwajcarii. Nie dość, że zaczynając tu trafiłam na wspaniałych ludzi - tu mam na myśli moich hostów. Ci ludzie sprawili, że uwierzyłam w swoje możliwości i że mogę znaleźć coś więcej niż praca z zamieszkaniem. Niż bycie au pair. I że jestem w stanie nauczyć się niemieckiego na odpowiednim poziomie. Otóż mogę. Daje radę :)

Dostałam pracę... Będę nianią małego, półtorarocznego chłopca. praca na 80% etatu, ale to wciaz sporo :) dostalam od losu szanse. Obiecuje, ze jej nie zmarnuje. O nie.

Jesli macie jakiekolwiek marzenia, zrobcie wszystko, by je spelnic. Gdyby ktos na poczatku mojej au pairskiej przygody powiedzial mi, ze przed 21 urodzinami stane na swoim- wysmialabym. A teraz... wiem, ze anything could happend!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz