Dwa lata minęły. Ponad 730 dni. Spełniam swoje marzenia, w końcu ruszam do przodu. Na tydzień przed "rocznicą" spędziłam wspaniały dzień na lodowcu. W środku lata zjeżdzałam na sankach, po świeżym śniegu, w chmurach. Miałam wspaniałe towarzystwo, co jak co, ale to był mój najlepszy szwajcarski dzień. Bylam mokra, szczęśliwa, uśmiechnięta... Nie wiem.
Lubię też moją pracę. Młody jest wspaniały, rodzice też. Miałam szczęście. Mam wciąż. Sporo się dzieje w Polsce, ale dam radę. Mam kogos w swoim narożniku, kto jest przy mnie i spędza ze mną sporo czasu. Pomaga i wspiera.
Gdyby 2 lata temu ktoś mi powiedział, że będę miała swoje mieszkanie w Szwajcarii i mówiła dobrze po niemiecku, wysmiałabym tą osobę. Moim marzeniem była Holandia i Francja, a szczęście znalazłam w Szwajcarii. Czy potrzebuje więcej? Chyba nie. Spełniam swoje marzenia i jestem szczęśliwa. Wykluczyłam słowo "Niemożliwe" z mojego słownika. Jak coś chce, to to osiągnę. Trzymajcie się tego i też spełnicie Swoje marzenia. I będziecie szczęśliwi.